2012/12/22

Końca świata jednak nie było...

... a mnie wzięło na sentymenty... I to jeszcze jakie. A no takie, że wzięłam się w garść, posprzątałam swój kącik, "pomacałam" ulubione przedmioty i stwierdziłam, że fajnie byłoby pokazać Wam moją kolekcją oryginalnych polskich wydań indyjskich filmów. Doszłam do wniosku, że mam ich naprawdę dużo, jak na mnie. Nigdy, na początku swej przygody, nie pomyślałabym, że kiedyś, za parę lat będę mieć produkcję, które były dla mnie marzeniem... Z dwóch powodów: pierwszy - takie oryginalne casuszko kosztowało zawsze powyżej 50 zł, które mój tatuś nie zawsze chciał i mógł mi dać, a po drugie - filmów takich, w sklepach typu Media-Markt czy Saturn było trudno, niekiedy dostać. Pamiętam, że np. kiedy wydano Rab Ne Bana Di Jodi, to w Bydgoszczy nie pojawiła się chyba ani jedna sztuka, a jeśli się pojawiła, to została szybko wykupiona. Do tego jeszcze Empik, w którym też zawsze można było znaleźć multum Bollywood'ów, oczywiście 10 zł droższych, teraz znalazłam tylko jeden - Bluffmaster 2DVD, za 19,99 zł. Wszystkie inne gdzieś zniknęły... Jak reszta filmów Bolly ze sklepów Saturn i Media-Markt.

Do dziś pamiętam moje pierwsze, oryginalne wydanie filmu Bollywood, a był nim film Fanaa. Pojechałam wtedy z tatą do Media-Markt nastawiona na wielki wybór, świetnych pozycji, które wcześniej przejrzałam na forum Bollywood.pl. Pojechałam po prezent na urodziny. Niestety, nie znalazłam, wtedy, niczego interesującego w dziale Bollywood. Zrezygnowana poszłam do działu promocji, a tam na jednej z półek znalazłam chyba z 10 opakowań filmu Unicestwienie w miłości, w dodatku z moją ulubioną wtedy Kajol. Po prostu nie widziałam innej opcji, jak nie kupić tego filmu. I tak oto właśnie zakupiłam swój pierwszy w życiu oryginał. Kosztował mnie chyba, jeśli dobrze pamiętam z 44,90 zł, a w wydaniu były aż 3 płyty!

Potem, nie powiem, poszło jak z płatka... Płyty wpadały jedna, po drugiej, oczywiście z przerwami, gdyż kupna oryginalnych, polskich wydań filmów zostawiałam zawsze, kiedy do mojego portfela wpadało trochę pieniążków, czyli z okazji świąt, urodzin i kiedy uzbierałam w ciągu roku trochę pieniędzy. Mówię Wam! Nawet sobie nie wyobrażacie (a może wyobrażacie?) jakże ja wtedy oszczędzałam! Każdą złotóweczkę wiernie wrzucałam do skarbonki, w której znajdowały się fundusze na filmy. Moi rodzice, już wtedy mnie nie rozumieli. Po prostu dla nich to były pieniądze wyrzucone w błoto. Dla mnie nie i oczywiście, do dziś nie żałuję swoich wydatków na filmy. To piękne uczucie, kiedy człowiek może wziąć do ręki to cudowne i piękne wydanie ulubionego filmu, wyjąć płytę, włożyć ją do DVD i cieszyć się z oglądania. Niezastąpione uczucie...


Jak widzicie na zdjęciu, moja kolekcja od "tego pierwszego" nieco się powiększyła... Cóż, trwało to 4 lata, więc jak na moje to i tak mało, gdyż jeszcze wiele filmów pragnę mieć. Niestety to trudne zadanie, ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się spełnić i to marzenie.
Nie myślcie też, że za każdy film zapłaciłam z 50 zł! W pewnym momencie, kiedy filmy zaczęły być coraz bardziej trudniej dostępne, doszłam do wniosku i przyrzekłam sobie, że już nigdy nie dam za żaden film 50 zł! No chyba, że będzie to ostatnia sztuka na świecie. :)
Do tego, niektóre z tych pozycji kosztowały mnie 35 zł, albo mniej. Z resztą, co ja Wam będę mówić, za pewne sami do dziś pamiętacie te przerażająco duże ceny filmów Bollywood. :)

Zdradzę Wam teraz pokrótce historię każdego z tych filmów. Nie bójcie się! Postaram się nie przynudzać! Dlatego zacznę od końca...

 SALAAM NAMASTE i VIVAH

Wreszcie, po czterech latach, dane mi jest posiadać w swej kolekcji SN! Boże, jakże ja na ten film polowałam! Może nie był on najbardziej trudnym filmem do znalezienia, ale zazwyczaj brak funduszy sprawiał, że musiałam odłożyć kupno tego filmu na później. Teraz, przed świętami natrafiła się taka okazja i zakupiłam go sobie wraz z filmem Vivah, w sklepie mayiliragu.com, za niedużą kwotę. Musiałam kiedyś skorzystać z 40 % rabatu i darmowej dostawy, bo zbliżał się koniec roku(a oferta ta była aktualna właśnie do końca roku), więc skorzystałam od razu, kiedy tylko znalazłam pieniądze. Rabat ten był nagrodą za udział w konkursie, na stronie sklepu, który Wam szczerze polecam, gdyż tak miłego kontaktu ze sprzedającym, jeszcze nigdy w życiu nie miałam! Teraz biorę udział w kolejnym konkursie. Może uda mi się wygrać film! :)
No i Vivah... Dobry, piękny, poczciwy Vivah... Odkąd tylko go obejrzałam, chciałam go mieć! Teraz, to marzenie się spełniło i jestem ogromnie szczęśliwa! Mam kolejne, piękne wydania moich ulubionych filmów!

DOSTANA i TASHAN

O Dostanie marzyłam, odkąd tylko został ten film wydany w Polsce! Zakochałam się w nim od pierwszego obejrzenia i wiedziałam, że kiedyś będę go mieć. Ten oto egzemplarz wygrałam na Facebooku. Kamini(za pewne pamiętacie ją z Onetu) organizowała konkurs na swojej stronie, no i ja zajęłam 2. miejsce, a w nagrodę mogłam sobie wybrać jeden film z wyznaczonych przez nią filmów. Stanęłam wtedy przed dużym wyborem - czy Jhoom Barabar Jhoom z kochaną Preity, czy prawie nie dostępny już Dostana. Wybrałam ten drugi, gdyż stwierdziłam, że JBJ jeszcze gdzieś kupię. Oczywiście, nie musze Wam pisać, jakże się cieszyłam, kiedy paczka z filmem przyszła do mnie do domu! Myślę, że Wy kiedyś, a może i teraz, reagowaliście/reagujecie podobnie na nowy film/książkę/płytę.
Tashan zaś kupiłam podczas mojego wypadu do Auchana na wielkie polowanie na filmy Bollywood. Zapłaciłam za niego tylko 6 zł. ;) Z góry polecam Wam wszelkie hipermarkety - znajdziecie tam wiele interesujących pozycji, do tego tanio.

THODA PYAAR THODA MAGIC i TA RA RUM PUM

Dwa filmy, które również nabyłam, każdy po 6 zł. Wiedzcie, że kiedy stałam i szperałam po koszyku, szukając filmów Bolly, o mało nie zwariowałam, kiedy co chwila wyjmowałam coraz to lepsze pozycję. Najbardziej niestety dobiły mnie tytuły, które już posiadałam i za które kiedyś dałam 50 zł, a teraz kosztowałyby mnie tylko 6 zł... Idzie zwariować, nie? Ta Ra Rum Pum wzięłam, pomimo, że mam ten film, ale wydanie z gazetki, więc wiecie... nie mogłam się powstrzymać... Do tego te piękne wydanie... Uczucie, kiedy trzymam teraz ten film, jest po prostu nie do opisania... To trzeba przeżyć... :)

SWADES i BACHNA AE HASEENO

Te zaś filmy, kupiłam chyba z rok temu, kiedy w Internecie była wielka wyprzedaż filmów Bollywood. Chyba prawie każdy sklep wtedy wyprzedawał filmy. Do tego w przyzwoitych, ba wręcz przyciągających i sprawiających, że człowiek nie może przejść obojętny, cenach. Za każdy z nich zapłaciłam chyba 17 zł, wraz z przesyłką kurierską. Skakałam z radości, kiedy kolejne wymarzone pozycję znalazły się na mojej półce. :) Przepiękny film z SRK oraz wspaniały film, w którym po raz pierwszy poznałam Ranbira Kapora. Nie mogłam nie mieć.

OUTSOURCED, MEMSAHIB, ATHADU i PO DRUGIEJ STRONIE

Źródło szczęścia zakupiłam również a Auchanie, za 6 zł. Może film nie jest najwyższych lotów i wolę serialową jego wersję, to nie żałuję wydanych na niego pieniędzy. Memsahib to kompletna porażka. W tym przypadku żałuję każdego grosza danego za ten film. Spodziewałam się świetnego filmu, a dostałam.. coś, co nie było niczym... 
Na Athadu polowałam już od dawien, dawna. Odkąd tylko poznałam Mahesha i się w nim zakochałam, stwierdziłam, że muszę mieć i drugie polskie wydanie jego filmu. Przez wiele miesięcy płyta czekała na mnie na regale, w Saturnie, aż nadszedł wreszcie ten dzień, kiedy wygrzebałam go spod innych filmów. Kupiłam go za 16,90 zł i warto było! Film jest po prostu znakomity!
Za Po drugiej stronie dałam 12 zł. Kupiłam go podczas wizyty w Auchanie i warto było zapłacić za niego, nieco więcej od jego kolegów. Film bardzo fajny. Polecam!
Wszystkie wydania są jednopłytowe. ;)

POKIRI i LIVE IN...METRO

Pokiri to mój pierwszy obejrzany i kupiony film Tollywood. Właśnie w tej kolejności, gdyż najpierw pożyczyłam go od koleżanki, a dopiero potem, kiedy się w nim i w Maheshu zakochałam po uszy, postanowiłam go nabyć. Wtedy Empik i jego cena był najlepszy. 
Życie w metropolii musiało długo czekać na swoją kolej zagoszczenia na mojej półce. Zawsze kiedy odwiedzałam Saturn i Media-Markt, nie miałam pieniędzy, aż wreszcie któregoś dnia akurat było mnie na niego stać i stwierdziłam, że dłużej nie będę czekać. Do tego kosztował 34,90 zł i nie żałuję na niego ani złotówki.

AAJA NACHLE i LAAGA CHUNARI MEIN DAAG

Oj, pamiętam do dziś ile ja się za tymi dwoma filmami nabiegałam... Najpierw Saturn, a potem Media-Markt. Filmy te, zakupiłam sobie jako mój prezent urodzinowy. Dla taty było to oczywiście szaleństwo, by wydawać aż całe 100 złotych na dwa, tylko dwa, filmy. Ale cóż. Wtedy bardzo pragnęłam tychże produkcji i byłam niesamowicie szczęśliwa, kiedy wróciłam do domu z takimi nabytkami. Teraz Zatańcz ze mną w Auchanie mogłabym kupić za 6 złotych, a Podróż kobiety za 10,49 w Merlinie. Nic, tylko usiąść i się śmiać...

HUM TUM i SHAH RUKH KHAN: LEGENDA

Jeszcze dziś pamiętam, że za SRK:Legenda zapłaciłam 29,99zł i wydałam wtedy wszystkie moje oszczędności. Tatuś był nawet ze mnie nieco dumny, że na swoją pasję wydaję wszystkie pieniądze. Hmm, może nie dumny, ale po prostu zadziwiony. Tylko mama jak zwykle nie widziała w tym nic pięknego. Potem, kiedy był bum na filmy Bollywood w gazetach, można było tę płytę kupić za bodajże 20 złotych, albo nawet mniej. Wiadomo, trochę się zirytowałam... 
Zakochanych już nie pamiętam, kiedy kupiłam. Jednakże musiała być chyba jakaś okazja, bo miałam akurat tyle pieniędzy. Aaa, przypomniałam sobie! Kupiłam go wraz ze świetnym filmem Kajol - Sapnay. Do dziś nie mogę sobie wybaczyć, że wybrałam to coś z Kajol, zamiast Rang De Basanti...

OM SHANTI OM i PAHELI

Kiedy biorę do rąk Om Shanti Om od razu przypomina mi się się pamiętna sobota, chyba 3 listopada albo października, kiedy to już o 9 rano rano leciałam do Saturna, by zakupić oryginalne wydanie OSO. Leciałam jak głupia, z myślą, że mi wszystko wykupią. Na szczęście było po kilka dwóch wersji do wyboru. Ja wzięłam tę tańszą, uboższą w dodatki, za którą i tak dałam bite 54,90 złotych. To był chyba najdroższy kupiony przeze mnie film. Teraz, kiedy sobie pomyślę ile książek mogłabym mieć za te 55 zł, to wybucham donośnym śmiechem... 
Sekret zaś dostałam na święta, pod choinkę. Oczywiście sama poszłam i wybrałam film, ale dostałam go dopiero dwa tygodnie później... ;) Też nie był najtańszy. Chyba też coś pożyje 50 złotych. Ale oczywiście było warto. 

U ME AUR HUM i KUCH KUCH HOTA HAI

Po Coś się dzieję również biegłam jak szalona. Moja ciocia sobie kupiła egzemplarz i stwierdziłam, że również chciałabym mieć ten film. Oglądałam go kiedyś na Necie, ale bez żadnych, nawet angielskich napisów, więc obejrzenie go z polskimi napisami i posiadania go było po prostu silniejsze ode mnie. :D 
Zaś Ty i ja kupiłam sobie pewnego wieczoru, kiedy odwiedziłam Saturn. Bardzo mocno chciałam wtedy kupić sobie jakiś film i stanęłam przed wyborem: czy Kajol i jej nowy film, czy Preity i jej prawie nowy film? No i niestety Preity przegrała. Nie wiem czemu, bo już wtedy nie kochałam tak bardzo, jak na początku, Kajol. Po prostu, chyba bardziej ciągnęło mnie jednak do filmu Kajol. Nie wiem, czy żałuję. W najbliższym czasie chcę sobie i JBJ zakupić. Jednakże w tym wypadku nie żałowałam, że wybrałam Kajol. Film okazał się świetną pozycją. 

BUNTY AUR BABLI i KABHI KHUSHI KABHI GHAM

Te dwa filmy kupili mi moi rodzice, w Makro. Kiedy przyjechali i mama dała mi oryginalne wydanie Czasem Słońce, Czasem Deszcz byłam po prostu w niebie! Oryginalne wydanie... SRK i Kajol! Czasem słońce, czasem deszcz! O Boże, o Boże...! Teraz już się aż tak nie cieszę... Przestałam "jarać" się tą produkcją... Ale o tym, może kiedy indziej. 
Tak samo było, kiedy mama po przyjeździe z Makro wręczyła mi jeszcze zimne pudełko z Bunty i Babli. Choć jest jedno płytowe, ucieszyłam się niezmiernie. Zakochałam się w tym filmie od pierwszej chwili, na zawsze. Do dziś jestem moim rodzicom wdzięczna za te zakupione przez nich(!) filmy. 

RANG DE BASANTI i SAPNAY

Sapnay to chyba mój największy niewypał płytowy! Nienawidzę się do dziś, że wybrałam to zamiast RDB. Po prostu nie mogę przebrnąć przez ten film... Może kiedyś dam mu szansę, ale na pewno jeszcze nie teraz... 
Zaś Rang De Basanti udało mi się jakiś czas temu wreszcie zakupić! Zapłaciłam oczywiście mniej, niż kiedyś kosztował, ale byłam zapłacić za niego nawet te 20 złotych, byleby tylko go mieć. W dodatku w prezencie, w środku było też trochę tytułowego szafranu (pol. Kolor Szafranu), może kiedyś mi się przyda. Najważniejsze zaś jest to, że mam teraz spokojną duszę... ;)

MOHABBATEIN i FANAA

Te dwa filmy zostawiłam sobie na koniec.O Fanaa napisałam już na początku, więc nie będę się powtarzać, zaś Miłość żyje wiecznie również dostałam jako prezent na urodziny. Znów pojechałam z tatą i do dziś zapamiętał z dodatkowych materiałów, które oglądał ze mną (film też), że Big B, dla SRK jest niczym guru. Jednakże mój tata stwierdza to zawsze lepszym słowem. ;) Za film ten dałam chyba z 45 złotych, co jak na ten film i piękne wydanie, z naklejką w środku, nie jest tak źle. 

Tak wygląda prawie cała moja kolekcja filmowa. 

To cała moja kolekcja "oryginałów". Dużo, nie dużo? Dla mnie jeszcze nie wystarczająco. Marzę, żeby mieć wszystkie fajne wydania polskie. Może kiedyś, krok po kroku, uda mi się to zrobić. Fajnie by było, gdyby jeszcze za niskie ceny... Bo jak ostatnio byłam w Saturnie, a tam "wielka wyprzedaż", to znalazłam nawet 3 filmy Bollywood - Dhoom 2 - za 45 zł (hahahaha!), Blue - za 35 zł(jeszcze większe hahahaha!!!) i Koi...Mil Gaya - za 10 zł! Jeśli robią już tę wyprzedaż, to mogliby chociaż ceny zniżyć. Bo stare ceny zostawią i myślą, że jakiś głupi da się złapać. Obcykani Bollywoodmaniacy znają ceny. W dodatku, kiedyś w innym hipermarkecie znalazłam Blue za 5 zł, wraz z Chori Chori i Pokiri.
Muszę Wam powiedzieć, że nie żałuję wydanych pieniędzy. Dziwię się jednak sobie, że mogłam być aż tak zwariowana. Kiedy wydawali jakiś film, to po prostu ja musiałam go mieć. Oczywiście, nie udało mi się zakupić wszystkich, bo nawet wszystkich nie chcę mieć. Są produkcję, które po prostu nie zasługiwały na wydanie polskie, a znalazłoby się tysiąc innych, lepszych filmów zamiast ich.
A wy? Jaka jest Wasza kolekcja filmów Bollywood? Chyba, że takowej nie posiadacie, to ciekawa jestem, czy posiadacie jakieś inne kupione w sklepie? I czy, tak jak ja "wariowaliście/wariujecie", kiedy widzieliście/widzicie/kupowaliście/kupujecie oryginalne wydania filmów? 

Mam nadzieję, że Was nie przy nudziłam!

PS. Notka ta nie miała ani trochę służyć wychwalaniu się itp. Po prostu jakoś, takoś od świąt mnie wzięło na chwilę wspomnień i refleksji nad przeżytym życiem. ;)

2012/12/19

Christmas, Christmas time...

Zapewne wszyscy już odliczają dni do Świąt, robią świąteczne zakupy, kupują prezenty dla bliskich i czują magię świąt, która towarzyszy im od jakiegoś czasu. Za pewne każdy z nas jest otoczony mnóstwem świątecznych ozdób, po ulicach waszego miasta chodzą przebrani Mikołajowie, wszędzie multum świątecznych piosenek i kolęd. Po prostu czuć święta i to pełną parą!

Hmm... Niestety, ja w tym roku tego wszystkiego nie czuję... Od początku, czyli gdzieś w listopadzie, wszelkie światełka i ozdóbki bardziej mnie wkurzały, niż cieszyły. Miałam ochotę krzyczeć "Ludzie! Święta dopiero za półtora miesiąca, a wy już szalejecie!!!". Nie mówię, że mam tak do teraz. Nie, przeszła mi złość, na ten cały kicz. Uwielbiam świąteczne songi, ale w grudniu, najlepiej tydzień przed Świętami. Teraz słucham ich na około. Jednakże magii świąt nie czuję i boję się, że nie poczuję tego wszystkiego, nawet w Święta... Chyba wyrosłam z tego, że cieszę się z nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia. Co bardzo mnie boli, bo jako dziecko, radowałam się już od listopada, bo było już bliżej, niż dalej. Jednakże było to chyba spowodowane tym, że czekałam na prezenty. W tym roku, nie będzie jak w ubiegłych latach. Dużo pieniędzy zostało wydane na mnie wcześniej, więc pod choinkę nie dostanę jakiegoś superowego prezentu. Tylko małe coś. Oczywiście, nie narzekam, gdyż sama tak chciałam. Jednakże bardzo mnie boli to, że wszyscy wokół mnie cieszą się, że coraz bliżej Święta, a ja żyje z dnia na dzień, jakby poniedziałek, był zwykłym dniem.

Nie wiem co się ze mną dzieję. Mam nadzieję, że jednak wszystko do mnie dotrze na czas, bym mogła cieszyć się Świętami wraz z rodziną. Oczywiście, jestem bardzo zadowolona, bo będę mieć okazję spotkać się z moją rodzinką, przyjeżdża ciocia z wujkiem i kuzynostwem, u których byłam na wakacje. Już się nie mogę doczekać. Odwiedzę innych wujków i ciocie, których nie widziałam od dawna. Może nawet wydarzy się coś fajnego i niespodziewanego.

Ale wszystko to i tak, nie sprawia, bym czuła tą magię świąt... Ubolewam, bo to najlepsze uczucie na świecie, którego ja w tym roku nie poczułam. Czuję się okropnie z tego powodu...
Wszędzie widzę choinki, światełka, bombki, szale i świąteczne ozdoby, ale one nic nie dają. Czuję się jak świąteczny trup. Nic nie czuję. :( Oczywiście, nie załamuje się, ale jest mi smutno, kiedy wszyscy wokół podniecają się świętami, a ja nie.

Tak, wiem, ciekawe mam problemy, ale musiałam się wygadać, bo nikt mnie nie rozumie, nawet ja sama. Do tego jestem ciekawa, jak jest z Wami. Czujecie już Święta od dawna, czy może dotarło to do Was dopiero niedawno albo może tak jak ja nie czujecie tego wszystkiego? Czekam na Wasze komentarze z odpowiedziami. Może nie jestem sama... ;)



Źródło zdjęcia: fanpop.com/