2013/04/15

Irlandia zielenią płynąca...


Irlandia. Kto tego państwa nie zna chociażby z opowiadań znajomych czy z telewizji? Może ktoś pamięta, że pan premier Tusk obiecał nam zrobić z Polski drugą Irlandię? Albo chociażby nie kojarzy Irlandii z czterolistnymi koniczynkami, mnóstwem zieleni i świętem św. Patryka? Za pewne każdy z Was, mogę się założyć.

Muszę Wam powiedzieć, że ja dotychczas też tylko z tego kojarzyłam Irlandię. Wiedziałam gdzie leży, wiedziałam, że mówi się tam po angielsku(ale w niektórych rejonach również po gaelicku - język ojczysty dla 3% obywateli), że jest tam zielono, mnóstwo wręcz zieleni i że ogólnie jest tam lepiej, niż w Polsce, bo przecież nie bez powodu Polacy wyjechali tam za pracą.

Ostatnio, nadarzyła się okazja by lepiej poznać ten kraj pełen, jak dla mnie, tajemnic. Bo przecież to byłby wstyd polecieć do Irlandii i nic o niej nie wiedzieć. Nawet sama bym sobie nie pozwoliła. ;) Dlatego też, kiedy dostałam okazję przeczytania przewodnika po tymże kraju, nie zastanawiałam się długo i szybko podjęłam decyzję. Z niecierpliwością czekałam, kiedy przyjdzie pan Listonosz. :D


Tytuł: Irlandia
Autor: Christopher Somerville
Wydawca: G+J Książki
Ilość stron: 400

 Z przyjemnością zasiadłam do lektury. Miałam przecież zaraz przeczytać istną skarbnicę wiedzy o Irlandii, coś, co zaopatrzy mnie chociażby w minimum potrzebnej wiedzy(Dział "Rady Praktyczne"). Czytałam bardzo uważnie, bo bardzo zależało mi na tym, by dowiedzieć się właśnie jak najwięcej, a nie jak najmniej. Gdybym tylko tyle byłoby mi potrzebne, otworzyłabym Wikipedię i stamtąd wszystkiego potrzebnego się bym dowiedziała. Jednakże, może już mnie znacie, a jeśli nie, powtórzę, ja wolę poczuć zapach przewracanych kartek, uwielbiam czuć ciężar w swoich rękach. Wiedzieć, że coś mam i to czytam. :)

Ostatnimi czasy zauważyłam też, że jakoś większą mam ochotę na czytanie przewodników, niż zwykłych książek. Na mojej półce czeka kilka pozycji, ale ja jakoś nie mam do nich głowy. Szczególnie nawołuje mnie czwarta część Arabskiej żony, Arabska księżniczka. Może i do nich kiedyś wrócę, ale jak na razie mam inne rzeczy na głowie...

Ale wracając do przewodnika. Muszę przyznać, że i ten należy do moich udanych wyborów. Kolejny przewodnik National Geographic, jednakże ten jest z serii "Wakacje na walizkach". Niemniej, nie gorszy jest od pozostałych przeczytanych przeze mnie przewodników.
    
Po pierwsze, pisany jest przez człowieka, który ten kraj kocha. Już plus. Często tam bywa, z chęcią wraca i napisał już 4 książki poświęcone Irlandii. Czyli jakby nie patrzeć, idealny autor na przewodnik o tym kraju.

Czy dobrze spełnił spełnił swoją role?

Myślę, że tak, gdyż po przeczytaniu wszystkiego zaraził mnie swoją miłością. Po prostu rozpływałam się w marzeniach, gdzie to bym chciała być, co bym tam robiła i jak tam musi być pięknie! Naprawdę, aż się nie mogę doczekać, aż dane będzie mi wreszcie poznać Irlandię. Teraz jestem jeszcze ciekawsza.
W dodatku Christopher Somerville ciekawie pisze i widać, że naprawdę wie, o czym pisze. Wszystko dokładnie opisuje, jakby pisząc ten przewodnik, był tam i zdawał nam relacje. Oczywiście jego styl nie jest 'na luzie' jak niektórych podróżników piszących książki o swoich podróżach. Jest raczej opanowany, autor nie wrzuca nam w środku jakiegoś tekstu o średniowiecznym zamku zabawnej, dla niego, anegdotki czy krótkiej historyjki ze swojego ciekawego życia. Nie spotkamy się z takim czymś w książce pana Somerville'a. Jak dla mnie bardzo dobrze, bo nie czytam w tym momencie tego przewodnika po to, by się śmiać z nieśmiesznych niekiedy żartów, a po to, by się czegoś dowiedzieć. No chyba, że ktoś takie coś lubi, to wtedy ta pozycja raczej dla niego nie jest, bo mógł wtedy dojść do wniosku, że w Irlandii trochę wieje nudą. Nuda, nie nuda, mnie się podobało, bo przynajmniej jestem bogatsza w wiedzę o kraju, który za dwa tygodnie trochę zwiedzę. :)

Przewodnik zaopatrzony jest w wiele mapek danej części Irlandii, mapki z opisanymi trasami wycieczek. Możemy poczytać tutaj o najciekawszych według autora obiektach/miejscach do zobaczenia/zwiedzenia. Jeśli akurat coś nam się spodoba przy każdym opisie znajdziemy dokładny adres i dane kontaktowe danego miejsca. Jeśli ktoś jest wzrokowcem(jak ja) będzie mógł pooglądać wiele ciekawych zdjęć z całej Irlandii, które są świetnie ułożone, akurat pasują do danej strony. Niestety, jak na moje, zdjęcia w tym przewodniku są chyba trochę starawe, więc szkoda. Widocznie Irlandia zbytnio się od tego czasu nie zmieniła. :P
Na końcu przewodnika znajdziemy Dział "Rady Praktyczne", gdzie jest spis dobrych hoteli w danym rejonie, sklepów i innych atrakcji turystycznych. Są 'rady praktyczne': kiedy najlepiej jechać do Irlandii, co ze sobą wziąć, co spakować do walizki i wiele innych interesujących rzeczy.

Naprawdę, dla mnie ten przewodnik będzie bardzo przydatny i na pewno nie raz z niego skorzystam. Chociaż na miejscu będę mieć znajomą, która mieszka tam od dawna, to może coś jej pokaże i tam pojedziemy... :) Marzy mi się podróż do zachodniej Irlandii, w stronę Galway... Kto wie, może wybierzemy się tam z Dublina. ;)

Szczerze polecam przewodnik każdemu, a szczególnie tym, którzy w najbliższym czasie wybierają się do Irlandii. Myślę, że pozycja ta będzie idealna w każdym stopniu. Ja Irlandię obowiązkowo biorę do Irlandii. :P

5/6
Za możliwość przeczytania przewodnika serdecznie dziękuję Wydawnictwu:


2013/04/13

Piosenki, które w moim sercu teraz grają... cz. 3

Siedząc z obolałym brzuchem(najadłam się galaretki z bitą śmietaną) i ubolewając nad ciągle padającym deszczem, natchniona przez ostatnią notkę Top 5 BlueRose, postanowiłam napisać notkę o moich upodobaniach muzycznych ostatnich dni, bądź tygodni.
Zauważyłam też przy okazji, że jest to dopiero trzecia taka notka i ostatnia opublikowana została 4 listopada 2012 roku... Oj, nieładnie, nieładnie tak robić. U mnie zazwyczaj tak jest, wymyślę coś, a potem jakoś mi to umyka przez wszystko inne. Nie obiecuję, że od teraz się poprawię i takie coś będę pisała co jakieś 2 tygodnie, ale myślę, że jak napłynie mi duża porcja nowej, dobrej muzyki to wtedy postaram się z Wami nią dzielić. 
Kończę już i zaczynam moje Top 10:

 Miejsce 1.
Na Prema Kathaku z filmu Solo (2011). Śpiewa Haricharan.


Ta piosenka chodzi za mną odkąd przetłumaczyłam film Solo. Jest taka smutna, taka poruszająca za serce, taka piękna. Główny bohater w niej jest taki biedny, że aż chce się go wziąć i przytulić... Ja za każdym razem jestem bliska płaczu, kiedy ją słucham... ;'(

Miejsce 2.
Forgotten Promises - Sami Yusuf


Zakochałam się w tej piosence od pierwszego przesłuchania. Kocham tą piosenkę! Uwielbiam takie klimaty, a pan Sami Yusuf ma jak dla mnie cudowny głos! W dodatku piosenka ma przesłanie, jest o czymś, czyli tak jak lubię. Naprawdę uwielbiam ją słuchać. Już nawet umiem trochę refren po arabsku śpiewać, ale wiadomo mój arabski, to nie ten arabski... Te ich 'h'. :D Szczerze polecam Wam przesłuchanie tej piosenki. Tekst niby banalny i z wyczuwalnym akcentem pana Yusufa, ale naprawdę jest piękna. 

Miejsce 3.
Naino Mein Sapna z filmu Himmatwala (2013). Śpiewają razem: Amit Kumar i Shreya Ghoshal.


Kurczę, dawno już jej nie słuchałam, ale swego czasu gościła w mym odtwarzaczu na pierwszym miejscu. Teraz znów sobie ją puściłam, bo powiem szczerze... zatęskniłam. :D 
Takie rytmy to ja też uwielbiam. Aż rwie do tańca albo chociażby do ruszania bioderkami. Jednakże na film za bardzo nie czekam. Wiem jaki będzie. Obejrzę, ale myślę, że bez szału. Najbardziej boję się Tamanny w Bollywood. Ona czasami nie umie sobie u siebie poradzić. Jednakże mam nadzieję, że się miło zawiodę. 
Przesłuchałam też oryginał, bo piosenka ta, jak i film jest remake'em(nie wiem, jak odmienić...) filmu o tym samym tytule, tylko, że z 1983 roku, ale muszę stwierdzić, że nowsza wersja jest lepsza. :)

Miejsce 4.
Har Ek Friend Kamina Hota Hai z filmu Chashme Baddoor (2013). Śpiewa Sonu Nigam.


Oj, na ten film czekam odkąd tylko poczytałam o nim na Wikipedii i zobaczyłam zwiastun... Normalnie padłam. Już się go nie mogę doczekać, bo zbiera dobre recenzje i ludzie go chwalą. Szykuje się świetna komedia z cudnym Alim i Siddharthem! Na samą myśl ślinka mi cieknie. :)
   A piosenka jest cudowna. Początek zawsze mi przypomina piosenkę Pungi(Agent Vinod), ale potem wszystko jest już inne. Naprawdę, przy niej też nie da się usiedzieć spokojnie. :P

Miejsce 5.
Draamebaaz z filmu Nautanki Saala (2013). Śpiewa Geet Sagar.


Oj, już nie mogę się doczekać, kiedy sobie ten film obejrzę! Nawet mam ochotę go przetłumaczyć, ale co z tego będzie, się zobaczy. :) Ogólnie cały OST z filmu Nautanki Saala to dla mnie istny raj. Wszystkie piosenki jak najbardziej w moim guście. Nawet przeróbka Dhak Dhak potem mi się spodobała. Kilka utworów śpiewa sam Ayushmann Khurrana. Mój słodziaczek! <3 Naprawdę, już się nie mogę doczekać jego drugiego filmu. Mam nadzieję, że będzie tak samo dobry, jak pierwszy - Vicky Donor. Kto nie widział, niech obejrzy, bo warto! ;)

Miejsce 6.
Kutta z filmu Pyaar Ka Punchnama (2011). Śpiewa Mika Singh.


Ta piosenka miała mnie już po pierwszych sekundach. Jakże ja kocham takie taneczne piosenki, z fajnym tekstem i tłumaczeniem! W dodatku ciekawy teledysk. Ale mówi prawdę, jak to napisał w opisie autor wstawionego filmiku. Ciągle leci mi głowie ta piosenka, a kiedy przetłumaczyłam ten film to już w ogóle, nie mogłam przestać nucić refrenu... W dodatku co chwilę wybuchałam śmiechem, kiedy przypominałam sobie ten teledysk... :P
Naprawdę, warta przesłuchania. Film, nie powiem, też wart obejrzenia. :P 
Chłopak się zgodził i stał się psem... :D

Miejsce 7.
Baanwre z filmu Pyaar Ka Punchnama (2011). Śpiewa Clinton Cerejo.


Takie songi to ja też uwielbiam... Smutne, spokojne, niekiedy z lekką nutą rocka(nie wiem, nie znam się, ale chodzi mi o mocne brzmienie gitary). Ta piosenka wszystko to ma, w dodatku śpiewa w niej jeden z moich ulubionych piosenkarzy(soundtrackerów?). Naprawdę, świetna. Przy niej aż chce mi się płakać... Bo jest taka szczera... Aż czuć ten ból głównych bohaterów. :)

Miejsce 8. 
Mujh Mein Tu z filmu Special Chabbis (2013). Śpiewa M.M. Kreem.


Zakochałam się w tej piosence dopiero podczas oglądania filmu. Kiedy przesłuchiwałam ją śpiewaną przez Akshaya, jakoś nie zrobiła na mnie za dużego wrażenia. Zapamiętałam, że jest ładna, ale potem o niej zapomniałam. Niedawno obejrzałam sobie Special Chabbis i szczerze się w niej zakochałam. Słucham ją non-stop.  

Miejsce 9.
Babli Badmaash z filmu Shootout At Wadala (2013). Śpiewa Sunidhi Chauhan.


Jedno wiem na pewno. Filmu nie obejrzę. Jakoś mnie nie ciekawi. Jednakże ta piosenka ma w sobie to coś, czym mnie do siebie przyciągnęła. Świetny wokal Sunidhi(a szkoda, że nie Priyanka śpiewa...), no i fajny teledysk. :) Kto jeszcze nie słuchał, niech to szybko nadrobi! :)

Miejsce 10.
 Hey Naayak z filmu Naayak (2013). Śpiewa Naveen Madhav i Shreya Ghoshal.


  Kolejny film z Ram Charanem i Kajal! Nie muszę mówić, że nie mogę się doczekać, co nie? To wiadome. OST z filmu bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że film nie okaże się flopem... Bo się wkurzę. Czekam na niego już od dawna, a za niedługo będę mogła go wreszcie obejrzeć! :) 
Piosenka jest śliczna. Taka, jakie lubie. Taneczna, że aż człowiek nie myśli o niczym innym, jak tylko wstać i tańczyć. :)

Pomimo, że to koniec, chcę Wam jeszcze jako bonusik polecić piękną, romantyczną(tak zakładam) piosenkę:


Ja zakochałam się od razu!  

______________________________________________________

No i Top 10-tki już koniec. To by było, to co słucham. Ja mogłabym tak dalej i dalej, bo ostatnimi czasy słucham tyle świetnych(jak dla mnie) piosenek, że naprawdę, podczas wyboru tych 10-ciu ostatnio najlepszych, miałam trudności. I pamiętajcie, kolejność jest przypadkowa, bo każdą piosenkę kocham po równo.
Trochę zróżnicowania jest, że niekiedy naprawdę nie wiem już co sobie puścić. Ach, nie ma to jak mieć z milion piosenek na telefonie i kompie i nie wiedzieć, co włączyć. :P

Jestem też ciekawa, czy jakieś pozycję z mojego Top 10 i Wy słuchacie. Czekam na Wasze komentarze. 
Pozdrawiam z deszczowej i pochmurnej Bydgoszczy! ;*

2013/04/06

Give me some sunshine...

Za moim oknem wreszcie widać słoneczko! Od razu lepszy humor człowiek ma i aż się żyć chce. Bo jest nadzieja, że wiosna wreszcie przyjdzie. Jednakże nieco się obawiam, bo przysłowie przecież mówi "kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata". Ale trzeba być dobrej myśli, a nie tak jak inni, którzy już wymyślają najgorsze scenariusze. Że niby maturzyści na maturę będą musieli pokonywać zaspy śnieżne, albo że w maju będzie tak ciepło, że będzie można chodzić w klapkach po śniegu. Fakt, śmieszne może to i jest, ale też już nieco wkurzające. My Polacy jak zwykle wymyślamy jakieś durnoty. Ja się zawsze potem śmieję z tych wszystkich pesymistów, kiedy okazuję się zupełnie inaczej, niż oni myśleli. Tak było z końcem świata(tutaj śmiałam się z całego świata) i tak będzie teraz, z tą długą nienormalnie zimą. Ja jestem optymistką w tych sprawach i kiedy dzisiaj wyszłam na zewnątrz i poczułam to już prawie wiosenne powietrze, to po prostu żyć mi się zachciało. Do tego słoneczko w mordeczkę przygrzało, śnieg powoli topnieje(już tylko kupki brudnego białego czegoś leżą na ulicach Śródmieścia). Może za niedługo usłyszę pierwsze śpiewanie ptaszków? Oj, fajnie by było. :P

Jednakże nie będę Was w dzisiejszej notce przynudzać o pogodzie, o której gadulą już chyba wszyscy(dla mnie jest to już wkurzające i zarazem zabawne, jak wspomniałam wcześniej !). Nie, chcę Wam dzisiaj opowiedzieć o pewnej corocznej już imprezie, która gości w moim mieście w każdą wiosnę, tj. Europejski Festiwal Rozrywki.


Może nieodpowiednio jest to już nazywać coroczną imprezą, bo dopiero od tamtego roku nasi niemieccy sąsiedzi goszczą u nas w Bydzi, ale w tym roku też przyjechali i mówią, że w następnym również się pojawią. Takie mają na razie zamiary, bo zależy to tylko od nas, mieszkańców miasta.

W tym roku niestety, początek mieli trochę marny, bo 23 marca w Bydgoszczy, tak samo jak w innych miastach, panowała jeszcze sroga zima, z minusowymi temperaturami. A trzeba przyznać, że w tym roku bardziej się postarali, jest więcej atrakcji i cała impreza rozłożona jest na większym terenie.

W tamtym roku miałam okazję brać czynnie udział w tej imprezie. Skorzystałam z dwóch atrakcji Parku Rozrywki. Najbardziej popularny było Diabelskie Koło , do którego ciągnęły się niezłe kolejki, w której i ja musiałam stać, ale było to warte ceny i czasu, gdyż widoki były oszałamiające...Mogłam się poczuć jak na London Eye w Londynie. Na trochę mniejszym, ale czego to nie zdziała się swoją wyobraźnią. :D

Diabelski Koło o wysokości 50 m

W tym roku wygląda ono nieco inaczej, niż w tamtym. W dodatku zdjęcia robione było wieczorem, kiedy było pięknie oświetlony. Wygląda to naprawdę świetnie. Wszystko jest tak oświetlone. Aż się człowiek czuje jak w prawdziwym Parku Rozrywki rodem z Ameryki. Jedyną wadą dotychczas było zimno i dlatego chętnych na zabawę w Parku było mało. Tylko nieliczni odważyli się na przejażdżkę największymi atrakcjami, które pędzą z dużymi prędkościami w takie zimno... Choroba gwarantowana, ale...

AROUND THE WORLD, karuzela o wysokości 60 m

Ja w tamtym roku odważyłam się z moim bratem również na przejażdżkę karuzelą o nazwie PROJEKT 1(możecie ją zobaczyć na filmikach). Cóż... Przeżycie niezapomniane. Do dziś na samo wspomnienie robi mi się niedobrze, ale warto było! Podczas jazdy nie robiłam nic innego tylko modliłam się o przeżycie. To co przeżyłam i co zobaczyłam, jest moje. Jednakże drugi raz bym się nie odważyła. Aż taka żądna adrenaliny nie jestem. Fajnie było, ale powtórki nie potrzebuję.


W tym roku jest więcej atrakcji, bo np. więcej karuzel czy też rollercoaster. Na razie pogoda nie dopisywała, więc klientów było mało. Dlatego też organizatorzy przedłużyli imprezę do 14 kwietnia. Ja niestety w tym roku nie skorzystam z niczego. Szkoda, bo miałabym ochotę przejechać się jeszcze raz Diabelskim Kołem, by popatrzeć sobie na Bydgoszcz z góry. Jednakże teraz mam ważniejsze i duże wydatki, więc oszczędzam na wszystkim, na czym mogę. Szkoda, ale mam nadzieję, że i za rok do nas przyjadą z jeszcze większą ilością atrakcji. W tym roku pozostawało mi tylko porobić sobie zdjęcia, żeby mieć pamiątkę. Będę musiała tam jeszcze zajść za dnia i porobić jakieś ładne zdjęcia.

Jeśli ktoś jest w pobliżu Bydzi albo w niej mieszka, to niech szybko przyjeżdża do Centrum! Zabawa jest świetna, ceny wszystkich atrakcji też nieduże, a przeżycia będzie mieć niezapomniane! Ja do końca życia te kilka minut na Diabelskim Kole i Projekcie 1 będę mile wspominała. To co, że potem źle się czułam, albo że miałam uczucie, że zaraz spadnę bądź, nie daj Bóg umrę ze strachu. Było warto!

A jeśli ktoś chce poczuć jakie to uczucie, obejrzyjcie sobie ten filmik. Jednakże uprzedzam, robicie to na własną odpowiedzialność! :D


A może braliście już udział w takiej imprezie? Gościł w Waszym mieście Park Rozrywki? Czekam na Wasze odpowiedzi. ;)

___________________________________________
 zdjęcia by me

2013/04/02

Nominacja do Liebster Award


No, więc... Zostałam nominowana do blogowej zabawy, o której kiedyś chyba czytałam, ale... Dotąd nie miała okazji brać w niej udziału. Teraz, dzięki nominacji BlueRose, nadarzyła mi się okazja. ;) Bardzo Ci za to dziękuję! To bardzo miłe. 

A teraz trochę o zasadach:

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za 'dobrze wykonaną robotę'. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.   

I moje odpowiedzi na pytania BlueRose:  
1. Preferujesz kino europejskie czy azjatyckie?   
 To pytanie bardzo łatwe - oczywiście, że azjatyckie, jednakże sprecyzuję. Preferuję kino indyjskie, ale europejskiego i amerykańskiego też nie omijam szerokim łukiem. ;)     

2. Kiedy byłaś/byłeś dzieckiem to ...?  
...to byłam dziwna i ciągle wcinałam słodycze. :D  

3. Krzyżówki, wykreślanki, a może sudoku?  
Z tych trzech najczęściej bawię się w krzyżówki, chociaż to tylko, kiedy już naprawdę nie mam nic do roboty. Czyli ostatnio coraz rzadziej. ;)  

4. Kim byłaś/byłeś w poprzednim wcieleniu?  
Na pewno Hinduską! Albo muzułmańską księżniczką!  

5. Najnowsza literatura polska jest ...?  
...dla mnie niewiadomą, gdyż takowej na razie nie czytuję.  

6. Jakiej muzyki najczęściej słuchasz?  
Z filmów indyjskich. Dzięki niej od razu poprawia mi się humor i życie staję się nieco piękniejsze!  

7. Kiedy cierpienie ma sens?  
Według mnie nigdy, bo cierpienie kojarzy mi się z czymś bolesnym, z czymś, czego nie cierpię.   
 
8. Czy wiesz co to jest instagram? (szczerze)  
Kurczę, to mnie wcięło, bo słowo z czymś mi się kojarzy, jednakże,  jeśli mam być szczera, a jestem, to niestety nie mam pojęcia, co to jest ten instagram. ;) (Może mi wyjawisz?)   

9. Wyobraź sobie, że masz możliwość zajrzeć do scenariusza swojego życia? Co zrobisz?  
O, ja... Chciałabym! A może nie? Jednakże gdybym jeśli już by mi to było dane, to myślę, że spojrzałabym w swoją przyszłość i jeśli byłabym nie za bardzo fajna, to wzięłabym się w garść i postarała się to zmienić.  
 
10. Jeśli kolacja z gwiazdą kina to z ...?  
O, nie, nie, nie! Ja mam tyle ulubionych gwiazd, że po prostu nie wiem, kogo miałabym wybrać...  Kiedyś, od razu krzyknęłabym, że oczywiście "Szaruk!". Teraz nieco dorosłam i już nie jestem taka szalona(choć może nadal jestem?). Musiałabym się głęboko zastanowić, bo i z Colinem Firthem chciałabym zjeść kolację, i z Robertem Downeyem Jr, i Szarukiem, i z Abhishekiem, i Clivem Owenem, i... mogłabym tak dalej i dalej. Jednakże ostatecznie, wybrałabym... TOMA HANKSA i PREITY ZINTĘ! :D    

11. Z czym kojarzy się tobie słowo: PAKAMERA? 
Kurczę, z niczym, bo w ogóle nie wiem, co to słowo oznacza... Tak, wiem. Jestem uboga w znanie słownictwa, nie musisz mi mówić, BlueRose.  Ale gdybym miała tak od razu z czymś skojarzyć, to myślę, z kojarzy mi się to z jakąś kamerą... :P     

A moje 11 pytań do blogów, które nominuję to:     
1. Jaki kraj chcesz zwiedzić najbardziej ze wszystkich na świecie?  
2. W przyszłości chciałabyś/chciałbyś być bogaty/bogata, ale nieznana czy sławna/sławny, ale biedna/biedny? :D  
3. Czy lubisz oglądać filmy 'festiwalowe'?  
4. Gdyby ktoś dał Ci wehikuł czasu, gdzie byś się cofnął? Do jakiego wieku albo roku?  
5. Lubisz czytać? Jeśli tak, to co? A jeśli nie, to czemu? Tylko sensowne odpowiedzi, bez żadnych "bo, nie". ;)  
6. Czy wiesz kto powiedział "Być albo nie być"? Tylko szczerze, bez sprawdzania w Googlach!  
7. Co myślisz o tym 'facebookowym świecie'? Jesteś za tym, że Facebook jest prawie wszędzie?  
8. Lubisz jeść słodycze?  
9. Czy wiesz jakie państwo ma stolicę Tegucigalpa? (Tutaj też bez Googla, proszę ;D)  
10. Gdybyś dostał teraz szansę stworzyć własny kraj, to jaki on by był?  
11. Boisz się końca świata, co przez to idzie, czy wierzysz we wszystkie przepowiednie końca świata, typu '2012 - koniec świata'?      

No, to by były wszystkie.


To by było na tyle. Więcej osób nie znam. ;)

Już jestem ciekawa Waszych odpowiedzi!