Kliknijcie na zdjęcie, by przejść do teledysku |
Ostatni taniec
Och, moja
słodka udręko.
Walka nie ma
sensu, a ty znów zaczynasz.
Istnieję, ale jestem
bezsensowną istotą.
Bez niego
jestem nieco niespokojna.
Błąkam się
samotnie w metrze.
Ostatni taniec.
Żeby zapomnieć
o moim wielkim cierpieniu.
Chcę stąd
uciec, wszystko zaczęło się od nowa.
Och, moja
słodka udręko.
Mieszam niebo,
dzień i noc.
Tańczę z
wiatrem, z deszczem.
Trochę miłości,
nieco miodu.
I tańczę,
tańczę, tańczę, tańczę, tańczę, tańczę…
Biegnę
wystraszona w zgiełku.
Czy to moja kolej?
Oto nadchodzi
ból.
W całym Paryżu, porzucam siebie.
I lecę, lecę, lecę, lecę daleko…
W całym Paryżu, porzucam siebie.
I lecę, lecę, lecę, lecę daleko…
Nic tylko
nadzieja.
Na tej drodze
twojej nieobecności.
Staram się jak
mogę, ale moje życie bez ciebie
jest niczym
innym, jak błyszczącym wystrojem wnętrza.
Mieszam niebo,
dzień i noc.
Tańczę z
wiatrem, z deszczem.
Trochę miłości,
nieco miodu.
I tańczę,
tańczę, tańczę, tańczę, tańczę, tańczę.
Biegnę
wystraszona w zgiełku.
Czy to moja
kolej?
Oto nadchodzi
ból.
W całym Paryżu, porzucam siebie.
I lecę, lecę, lecę, lecę daleko…
W całym Paryżu, porzucam siebie.
I lecę, lecę, lecę, lecę daleko…
W tej słodkiej
udręce,
za której
wykroczenia zapłaciłam już w pełni.
Popatrz, jak
wielkie jest moje serce.
Jestem
dzieckiem świata.
Mieszam niebo,
dzień i noc.
Tańczę z
wiatrem, z deszczem.
Trochę miłości,
nieco miodu.
I tańczę,
tańczę, tańczę, tańczę, tańczę, tańczę.
Biegnę
wystraszona w zgiełku.
Czy to moja
kolej?
Oto nadchodzi
ból.
W całym Paryżu, porzucam siebie.
I lecę, lecę, lecę, lecę daleko…
W całym Paryżu, porzucam siebie.
I lecę, lecę, lecę, lecę daleko…
tłumaczenie
własne
Zacznę dziś od akcentu muzycznego. Tejże oto piosenki słucham ostatnio nałogowo, codziennie, nawet i po kilka razy. Nie dziwne więc będzie, kiedy napiszę, że ją uwielbiam. Znalazłam ją na youtube przez przypadek, kiedy to pewnej nocy nie mogłam zasnąć i zasiadłam przy komputerze. Słuchałam jakiejś piosenki i nagle, chyba nawet na głównej się mi w propozycjach pokazała. Włączyłam, przesłuchałam i się zakochałam. Muszę tu dodać, że bardzo lubię język francuski, więc to też dawało jej dużo plusów. W dodatku, jak się okazało piosenkarka ta ma indyjskie korzenie! Od razu wyczułam, że ma pochodzenie indyjskie. Następnego dnia, poszukałam w sieci tłumaczenia z francuskiego na angielski i postanowiłam przetłumaczyć sobie tą piosenkę na język polski. Rezultat mojego tłumaczenia, może nieidealnego, niedokładnego, macie wyżej.
Głos pani Indila ma prześliczny, jak na moje i już nie mogę się doczekać jej kolejnych piosenek!
A tak ogólnie jestem na siebie nieco zła, bo ostatnimi czasy zaniedbałam nieco bloga, nic nie pisałam, a miałam to robić regularnie. Jednakże jakoś tak się stało, że brak czasu oraz weny spowodował, że Was na trochę opuściłam. Ale naprawdę, końcówka roku 2013 była totalnie nerwowa, bez chwili wytchnienia (jedynie w święta, ale te chciałam poświęcić swojej rodzince), ale muszę przyznać, że mogę ten okres podsumować tak: udany i to cholernie.
Otóż już tłumaczę. Muszę się Wam pochwalić, iż znalazłam sobie pracę! Taak! Niestety, a może stety nie w swoim przyszłym zawodzie, ale jako... kelnerka! Taak, Natalia kelnerką, wyobraźcie sobie!!! :D Stało się to przez, rzekłabym, czysty przypadek... Poszłam z moją koleżanką, z którą chciałam zorganizować razem nasze 19-ste urodziny w zapytaniu o wynajem sali. Niestety sali Pani nam nie chciała wynająć, ale okazało się, że poszukuje do obsługi ludzi. Zapytała czy może i my byśmy nie chciały. Stwierdziłyśmy z koleżanką, że to przemyślimy i damy jej znać. Od razu po wyjściu od Pani Aleksandry, obgadałyśmy sprawę, że wiadomo kasa by się nam przydała i że raczej się do niej zgłosimy. Po dwóch dniach zadzwoniłam do naszej przyszłej szefowej, ta zaś powiedziała, że mam się do niej odezwać jeszcze przed Świętami. Tak też zrobiłam i już 28 grudnia byłyśmy po raz pierwszy w pracy! Przyszłyśmy na 15:30, a wyszłyśmy o 6 rano, dnia następnego. :P
Mówię Wam, praca może ciężka, z początku było i nadal jest trudno, ale kasy warta, nie powiem. Męcząca, ale i ciekawa. Zdobędę nowe doświadczenie, już czuję się nieco "mądrzejsza" jeśli można to to tak określić. Po prostu ta jedna impreza i obsługa na niej wiele mi dała. Szczerze się cieszę z danej mi szansy i mam zamiar ją wykorzystać. Kto wie, może otworzył się właśnie dla mnie nowy rozdział w życiu. W piątek, czyli jutro też idę. Ciekawa jestem ile teraz będziemy pracować. Jednakże bardzo się cieszę zarobku, mogę teraz zacząć znów oszczędzać. Jeden cel już mam, na który już niedługo wydam swoje pieniądze - tablet graficzny. To będzie mój pierwszy wydatek.
Ogólnie, początek nowego roku był dla mnie naprawdę udany. Sylwestra miała odjazdowego, wybawiłam się i wytańczyłam więcej, niż przez całe swoje życie. Bawiliśmy się w czwórkę, ale było naprawdę super. Będę go mile wspominać przez cały rok. Pomimo, iż przez cały wczorajszy dzień, nieco cierpiałam, to naprawdę warto było.
A co słychać u Was? Jak tam Wasz sylwester? Początek nowego, 2014 roku udany? Powrót do szkół/uczelni był ciężki czy może macie jeszcze wolne?
Tak na zakończenie: kogo Wam przypomina Indila? Podpowiem, chodzi mi tu o pewną aktorkę indyjską. ;)