Odkąd tylko pamiętam oglądanie Eurowizji to taka nasza rodzinna tradycja. Już kiedy byłam dzieckiem zawsze w maju zasiadałam wraz z rodzicami przy telewizorze i "kibicowaliśmy" naszym. Jednakże nie oglądałam Eurowizji tylko i wyłącznie ze względu na Polskę, która zazwyczaj miała bardzo słabe piosenki, tylko właśnie dla tych innych krajów, by poznać nowych wykonawców, nową muzykę, posłuchać fajnych piosenek i może nawet wysłać na kogoś cennego esemesa. :)
Naprawdę, uwielbiałam to coroczne uczucie, kiedy z niecierpliwością czekałam na ten dzień, na dzień drugiego półfinału, a potem finału Eurowizji. Człowiek aż skakał z radości, kiedy tata przełączał na TVP1. Dlatego też do dziś tradycję tę kontynuuję i będę kontynuować potem ze swoimi dziećmi. Nie zniechęcił mnie nawet fakt, iż zarówno w tamtym roku, jak i w tym roku Polska udziału w Eurowizji nie wzięła. Może to i lepiej? Człowiek jak czegoś bardzo chce, to zawsze sobie poradzi. Na szczęście w Cyfrowym Polsacie, kiedy ma się antenę satelitarną, można odbierać różne zagraniczne programy, które jakby nie patrzeć do niczego się nam nie przydają, ale czasami nadarzy się okazja, kiedy jednak są one przydatne i człowiek wręcz dziękuję za nie Bogu. :D Tak jak i w tamtym roku, tak i w tym, oglądałam Eurowizję na zagranicznych programach. W tamtym roku na portugalskim, a w tym na rosyjskim, a potem na hiszpańskim. Nie martwiłam się tym, że nic nie rozumiałam z tego, co gadał komentator, ważne, że oglądałam Eurowizję, która jest dla mnie bardzo ważnym muzycznym wydarzeniem. Nic poza tym nigdy nie oglądam, tylko dla niej potrafię zrobić wyjątek, rzucić wszystko, co akurat robię i na te parę godzin zapomnieć o bożym świecie.
Nie umiem stwierdzić, która Eurowizja, którą oglądałam była najlepsza. Według mnie każda ma coś w sobie, z każdej wynoszę wiele interesujących piosenek, których potem słucham przez wiele miesięcy, a nawet lat. Np. Alexander Rybak ze swoją Fairytale wygrał w 2009 roku, a ja nadal słucham jej jak szalona, a tekst oczywiście znam już na pamięć. Zarówno jak w poprzednich latach, tak i w tym roku kilka piosenek przypadło mi do gustu i podczas finału miałam kilku swoich faworytów, którym wiernie kibicowałam. Niestety żaden z nich nie wygrał, ale byli oni bardzo wysoko. Ku mojemu zdziwieniu wygrała piosenka, która, fakt spodobała mi się, ale nie pomyślałabym, że to ona właśnie wygra. Ale cóż, gust Europy niekiedy potrafi zaskoczyć.
Otóż, wygrała piosenka Only Teardrops w wykonaniu dwudziestoletniej Emmelie De Forest, która pochodzi z Danii. Tak więc, automatycznie za rok, 17 maja 2014 roku, o godzinie 21(jak co roku) Wielki Finał odbędzie się w Danii. Gdzie dokładnie, jeszcze nie wiadomo.
Muszę przyznać, że kiedy usłyszałam tę piosenkę po raz pierwszy na Wielkim Finale, to bardzo mi się spodobała. Już sam początek ujął mnie za serce, bo takie klimaty to ja bardzo lubię. A kiedy wokalistka zaczęła śpiewać, to już w ogóle mnie miała. Ale jak to zazwyczaj bywa na Eurowizji, szybko zapomina się o danej piosence, w dodatku ja ciągle myślami byłam przy moich faworytach. Ale kiedy potem jeszcze raz puścili nam, dla przypomnienia, które piosenki są w Top 5, od razu ją sobie przypomniałam i cieszyłam się, że taka fajna piosenka wygra. Jednakże, nie ukrywam, smuciłam się zarazem, że moi faworyci nie mają z nią szans, gdyż z każdymi głosami oddalała się od reszty coraz bardziej. Jednakże rekordu Alexandra nie pokonała! :) Rybak w 2009 roku zdobył aż 397 punktów! Jedynie w tamtym roku Loreen ze swoją Euphorią była blisko - zdobyła 372 punkty. Ale jak na razie, nikt od Alexa nie jest lepszy. Ale wtedy, tamta Eurowizja to było coś... Ciągle 12 pkt zdobywała tylko Norwegia. Jednakże co się dziwić, z taką piosenką od razu wiedziałam, że chłopak zajdzie wysoko... W dodatku taki ładny. :P
Naprawdę, w Eurowizji uwielbiam wszystko! Zawsze jestem bardzo ciekawa piosenek każdego kraju oraz pomysłu przedstawiania filmików poprzedzających występ danego kraju. W tym roku muszę stwierdzić, że bardzo mi się spodobało, gdyż każdy filmik przedstawiał wykonawcę w swoim kraju. Czyli bardzo ciekawie, bo w poprzednich latach filmiki te promowały jedynie państwo, w którym odbywała się Eurowizja. Szwecji należą się brawa, bo zorganizowała naprawdę dobry show. ;)
A oto moi tegoroczni faworyci. Ułożeni nie przypadkowo, bo w kolejności od najbardziej ulubionej do najmniej, ale też ulubionej. ;)
MALTA - Gianluca Tomorrow
Jak tylko zobaczyłam i usłyszałam tego śmieszka, to po prostu odpłynęłam. Jego piosenka urzekła mnie swoim ciepłem i prostotą. Chłopaczek cały czas biegał po scenie i się uśmiechał, śpiewając o swojej Jeremy. W dodatku też nie taki brzydki. Naprawdę bardzo polubiłam jego piosenkę i wiernie kibicowałam zarówno w półfinale, jak i na finale. Takie klimaty to ja lubię. ;)
WĘGRY - ByeAlex Kedvesem (Zoohacker Remix)
ISLANDIA - Eythor Ingi Ég Á Líf
W tym przypadku nie zadział wygląd tego pana. Po prostu piosenka mnie zauroczyła, bo zaśpiewana była w ojczystym języku wokalisty, no i jest naprawdę piękna. Nic dodać, nic ująć.
AZERBEJDŻAN - Farid Mammadov Hold Me
Ta piosenka urzekła mnie swoim występem. Naprawdę ciekawy pomysł. Siedziałam i oglądałam z otwartymi ustami. Może i nic nie ma w tym nowego, ale mnie się to bardzo spodobało. W dodatku piosenka ta była bardzo bliska wygranej, bo zajęła 2. miejsce. Już się śmiałam, że może Azerbejdżan po raz drugi, w tak krótkim czasie, wygra Eurowizję... :) Ale niestety, nie sprawdziło się, bo Dania po jakimś czasie oddaliła się od przeciwników i było pewne, że już nikt inny nie wygra.
To by było na tyle. Oczywiście jeszcze kilka pozycji z tegorocznej Eurowizji mi się spodobało, ale nie chcę Was już tutaj zanudzać, dlatego ograniczyłam się tylko do moich faworytów.
A Wy? Też kiedyś oglądaliście Eurowizję, a może nadal oglądacie? Jestem ciekawa Waszych odpowiedzi! ;)
Na koniec jeszcze cudowna i niezrównana Fairytale w wykonaniu Alexandra Rybaka: