2012/07/15

Ten Facebookowy i Gadu-Gadu-owy świat...

...jest coraz gorszy!
Może przesadzam, może to tylko mi to przeszkadza, albo jestem dziwna, ale naprawdę powoli zaczyna mnie to wkurzać. 
Wszystko się teraz kręci wokół Facebook'a i Gadu-Gadu. Ludzie wolą popisać sobie na necie, niż się umówić w realu, spojrzeć człowiekowi w oczy, posiedzieć i miło porozmawiać. Ale po co? Jak nie trzeba się ruszać z domu? 


Ja nie mówię, że i ja tak nie robię. Piszę z ludźmi z którymi nie mam okazji widzieć się w realu, bądź każdemu z nas się nudzi i sobie o wszystkim gadamy. Ja też jestem taka... Zauważam to z bólem. Już nawet się czasami nie dzwoni, tylko esy śle. Jednakże nie o to mi chodzi...

Raczej o to, że ludzie pisząc w Sieci są bardzo rozmowni, zawsze mają o czym pogadać, mają wrażenie, że wiele ich łączy, są śmiali. A kiedy przychodzi co do czego i mają się spotkać w realu, często bywa tak, że rozmowa się im nie klei i nie wiedzą o czym gadać. I czy to jest normalne? Ale jakby się ich podłączyło do Internetu i rozkazać im popisać na Gadu-Gadu byłoby prościej. 


Po prostu mnie to irytuję. Nie raz tak miałam. Wszystko teraz opiera się na coraz bardziej nowszej technologi. Nie mieć w tych czasach telefonu - toć to prawie grzech!, nie mieć konta na Facebooku czy NK - nie istniejesz!, nie mieć Internetu - chyba sobie żartujesz? itd. 
Choć fakt, technologia daje nam wiele możliwości i czasami nas wyręcza od wielu spraw. Np. po co mam iść do kiosku po nową Gazetę Wyborczą, jeśli mogę wejść sobie np. na Onet.pl czy Wp.pl i sprawdzić najnowsze wieści z Polski i świata. Po co mam kupować i czytać papierowe książki, jeśli mogę sobie kupić e-booka, albo w ogóle po co mam je czytać jeśli są audiobooki? Po co mam iść do sklepu i je kupić, jeśli mogę zrobić to przez Internet? 
To ostatnie jest nawet bardzo fajne. Sama z tego korzystam, bo jest nawet taniej. Tylko ta przesyłka. Ale czasami można to obejść.
Cały świat jest opanowany przez technologie i jeśli się nie przystosujesz jesteś dziwakiem. Mnie osobiście nie pociągają te wszystkie nowe telefony, które moim zdaniem nie powinny się już tak zwać. Bo bardziej przypominają komputery, a nie telefon komórkowy, który służył kiedyś do dzwonienia. Nie ciagnie mnie do ogromnych rozmiarów ekranów w tych "telefonach", ani mega dużych tabletów. Może z początku tak. Jednakże teraz zauważam jaki to telefon dotykowy jest uciążliwy i nie dla mnie. 

Ta coraz to nowsza i dążąca ku lepszej przyszłości technologia już mnie wkurza. Zeszło to na złą drogę. To istny wyścig szczurów. Kto lepszy i szybszy, ten rządzi. Kto zrobi coś jeszcze bardziej nowszego od poprzednich, ten jest lepszy. Kto stworzy coś, czego jeszcze nie było, z jeszcze większym ekranem dotykowym, ten jest lepszy. A ja się pytam, po co to wszystko? Czy nie mogą wystarczyć nam zwykłe, z kilkoma funkcjami telefony? Ja rozumiem, że lepiej jest jak wszystko jest w jednym, ale ja i tak pomimo, że na telefonie mam funkcję oglądania filmów, ja wolę sobie je obejrzeć na DVD bądź na komputerze. To, że mam funkcję Internetu, ja wolę wejść na komputer, bo tam jest mi wygodniej. Mam aparat, ale ja wolę wziąć swoją zwykłą cyfróweczkę, która robi o wiele lepsze zdjęcia, niż mój telefon. Jedno co dobre, to odtwarzacze muzyki. To wręcz ubóstwiam. :P
 
Jednakże to wszystko idzie w złym kierunku. Ludzie też się przeganiają, kto ma lepszy telewizor, komórkę i komputer. Co za tym idzie, oddalają się od siebie. Każdy chce być lepszy. Gdzie tylko się nie spojrzysz widzisz technologie. Duże ekrany, ludzie z odjazdowymi komórkami, bądź spędzających czas na sprawdzaniu co słychać w Sieci. 

A co zrobimy kiedy już osiągniemy to najlepsze coś, do czego dążą wynalazcy? Co będziemy robić? Po jakimś czasie się nam to znudzi, ale nie będzie już co wymyślać. Kiedyś w końcu ludzie odkryją wszystko i co wtedy? Koniec świata? Pan Bóg powie: OK, dobrnęliście do tego czego poszukiwaliście, więc może już wreszcie zakończymy ten świat, skoro już wszystko macie?
Ludzie pędzą i pędzą, ale gdzie? Ciągle tworzą coś nowego i lepszego od poprzednich też najlepszych od tych lepszych. Jednakże czy jest to nam naprawdę potrzebne? Co za dużo to nie zdrowo, mówi nam słynne przysłowie, ale czy o nim pamiętamy? A potem się ludzie dziwią, że coraz więcej chorób, coraz więcej kataklizmów, że coś się dzieję z naszą planetą Ziemią... A to wszystko nie dzieję, że bez przyczyny. Sama się dziwię, że przy tej ilości wszystkich urządzeń jeszcze mózgi nam się nie przegrzały... Widocznie to jest to najlepsze "coś" do czego dążą wynalazcy.
 

____________________________________________________

Tak trochę na refleksję mnie wzięło. Taki jakiś weekend wspomnieniowy miałam i zatęskniło mi się za czasami, kiedy wszystko było inne i takie prostsze... Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam. To tylko takie moje skromne zdanie. Każdy ma inne i wiadomo, że ktoś może się z moim nie zgodzić. Chętnie poznam wasze opinie na temat szybkiego rozwoju technologii w XXI wieku. ;)

2012/07/08

Piosenki, które w moim sercu teraz grają... cz.1

Witajcie! 
Wpadłam sobie na taki jeden pomysł. Że raz na tydzień, może dwa, będę pisać notkę o piosenkach, które akurat słucham najczęściej albo podbiły moje serce i siedzą w nim bardzo długo. Będzie to taki Top maksymalnie dziesięciu piosenek. Raz może być ich mniej, bądź więcej. Zależeć to będzie od tego co akurat mi wpadnie w ucho. Może ktoś znajdzie jakąś piosenkę, która i wasze serce podbije. Oczywiście dla sprostowania, nie będzie to tylko spis piosenek bollywoodzkich. Na pewno pojawi się coś zachodniego, czy też z produkcji południowych Indii. Tak więc, zaczynajmy...

Miejsce 1.
Pareshaan z filmu Ishaqzaade (2012). Śpiewa Shalmali Kholgade.


Takie piosenki to ja KOCHAM! Już od pierwszej sekundy mnie miała! Do tego jeszcze jakie piękne tłumaczenie i teledysk. Taka romantyczna... Refren za każdym razem sprawia, że kiwam głową w górę i dół. Po prostu dla mnie idealna. Uwielbiam takie rockowe(?) brzmienie w filmach hindi. Co tu dużo pisać, po prostu jest świetna! ;)

Miejsce 2.
Ishaqzaade też z filmu Ishaqzaade (2012). Śpiewają Javed Ali oraz Shreya Ghoshal.


Cóż tu dużo pisać... Zazwyczaj lubię tytułowe piosenki. I tak jest właśnie w przypadku i tej piosenki. Mnie się ona podoba i lubię jej słuchać. Pasuje idealnie do filmu. 

Miejsce 3.
Thats All I Really Wanna Do z filmu Teri Meri Kahani (2012). Śpiewają Shaan oraz ponownie Shreya Ghoshal.

Pokochałam ją od pierwszego usłyszenia. Fajna nuta, dobry wokal oraz rwąca do tańca. Szczerze nie mogę się doczekać by obejrzeć Teri Meri Kahaani. Na pewno będzie to dobry film! Jestem tego pewna. 

Miejsce 4.
Sadda Haq z filmu Rockstar (2011). Śpiewa Mohit Chauhan.


Oj ta piosenka chodzi za mną już baaardzo długo. Jeszcze przed premierą słuchałam ją bardzo namiętnie. Wpadła mi w ucho i na razie nie opuszcza go. Bardzo dobrze, bo jest to świetna, rockowa piosenka z mocnym wykonaniem. No wiecie o co mi chodzi... Refren robi wrażenie... Po objerzeniu filmu moja miłość do niej jeszcze bardziej wzrosła. Ci, którzy lubią mocne brzmienie, powinna się spodobać. ;-)

Miejsce 5.
Jhallah Wallah ponownie z filmu Ishaqzaade (2012). Śpiewa cudnie Shreya Ghoshal. 


To się nazywa piękna i taneczna piosenka! Ze świetnym wokalem oraz tanecznym wykonaniem Gauhar Khan oraz Parineeti Chopry. Podbiła me serducho już w pierwszej sekundzie. :D

Miejsce 6.
Satyamev Jayate z programu "Satyamev Jayate", który prowadzi Aamir Khan. Śpiewają Keerthi Sagathia and Ram Sampath.


Prawda zawsze zwycięża! - to właśnie tytuł tejże piosenki. Nie wiem co oznacza reszta, ale mogę to sobie wyobrazić. Bynajmniej, piosenka jest po prostu piękna. Do tego cudne wykonanie obydwóch panów. Aamir w teledysku jest cudny. Będę musiała sobie obejrzeć jakiś odcinek tego programu. 
Nie wiem jak wy, ale ja w tej piosence od razu się zakochałam... I to nie tylko ze względu na Aamira. :P

Miejsce 7.
Subha Hone Na De z filmu Desi Boyz (2011). Śpiewają Mika Singh i Shefali Alvaris.


Przyznam szczerze, że z początku w ogóle mi się ona nie spodobała. Przesłuchałam raz, stwierdziłam, że to chyba jakiś żart i już więcej do niej nie wracałam. Jednakże po jakimś czasie, przeglądając i słuchając muzyki na yt, natrafiłam właśnie na nią i postanowiłam dać jej jeszcze jedną szanse. I ku memu zdziwieniu bardzo ją polubiłam. Już nie przeszkadzała mi ta nowoczesność, czy też dziwny głos singera. Polubiłam teledysk i tak byłam ciekawa filmu, że aż go obejrzałam. Okazało się, że film nie taki zły jak go piszą i teraz z przyjemnością wracam do tejże piosenki. 


Miejsce 8.
I'll Do The Talking z filmu Agent Vinod (2012). Śpiewają: Neeraj Shridhar, Aditi Singh Sharma, Shefali Alvaris, Barbie Amod.


Typowo dyskotekowa piosenka, jednakże jakoś ją polubiłam. Na początku, podczas oglądania filmu nie zapadła mi w pamięć, ale po ponownym zapoznaniu się z soundtrackiem, bardzo ją polubiłam. Niby to składanka wielu piosenek, ale ja większości nie znam, więc dla mnie to bez znaczenia. Mnie się podoba. 

Miejsce 9. 
Złap za... - GrubSon & BRK jako Gruby Brzuch


Lubię czasami posłuchać GrubSona. Ma dobre teksty i piosenki też nie takie złe. A Złap za... dołączyła do listy ulubionych piosenek tego wykonawcy. Rapu itp. nie zbyt lubię, ale Tomasza zawsze z chęcią posłucham. Ta pozycja od razu mnie miała, za sprawą świetnego teledysku. Do tego GrubSon w garniaku... :)

Miejsce 10.
King of Disco - Akcent


Możecie się ze mnie śmiać czy coś, ale ja naprawdę lubię ten zespół i kiedyś namiętnie go słuchałam. Ostatnio z przyjaciółką zrobiłyśmy sobie chwilę wspomnień i tak jakoś trafiłyśmy i na tą piosenkę. Wróciły wspomnienia i to wszystko. Jak ten czas szybko leci... Niby tekst banalny, muzyka może nie mistrzostwo świata, ale wykonawcy przesłodcy. Po prostu to kocham. 

____________________________________________________


No to pierwsza lista za mną. Nie bierzcie jej zbyt poważnie, co do miejsc. Te piosenki tak naprawdę wszystkie uwielbiam, ale musiałam je jakoś ustawić. Nie oznacza to np., że Saddha Haq lubię mniej od jakiejś innej piosenki. A wy co ostatnio słuchacie? A może coś, co i mnie teraz ciągle w głowie gra? Jestem ciekawa waszych faworytów. ;)


Ishaqzaade (2012) - Arjun Kapoor i Parineeti Chopra. Oboje świetni!

2012/07/02

... bo jutra może nie być

No i zaczął się lipiec. A ja że tak powiem w melancholijnym nastroju... Oczywiście nie jest on spowodowany tym, iż są już, wymarzone chyba przez każdego, wakacje. Nie, nie. Zdołowałam się filmem, który przed chwilą obejrzałam. To już nie pierwsza taka pozycja, która sprawia, że podczas seansu zaczynam na prawdę zastanawiać się nad swoim życiem i nad tym co z nim robię. W filmie mówią mi "Żyj, ciesz się każdym dniem. Nie zawracaj sobie głowy tym, co mówią inni. Po prostu bądź sobą", a ja się śmieję z tego, jakie to banalne. Jednakże po chwili żarty idą na bok, a mój umysł z wielkim trudem, ale przyznaje scenarzyście, mówiącym przez bohatera, racje. Taka jest prawda, ale nie każdy stosuję się to tej jakże już starej rady, bo pochodzącej aż ze starożytności. "Carpe diem" - chwytaj dzień. Niby takie banalne i śmieszne do wykonania, ale kiedy przyjrzymy się temu bliżej, jest nam trudno tego dokonać. Zawsze mówimy sobie "od jutra zacznę nie przejmować się tym i tym", "od jutra wezmę się w garść", "od jutra będę sobą", "jutro założę to i to, bo teraz się wstydzę". Jednakże nikt z nas nie pomyśli nawet, że jutra może nie być. Że jutro nie nadejdzie...

"... żyj... bądź szczęśliwa... uśmiechaj się... kto wie? Jutra może nie być..."
KHNH, Aman Mathur


"W każdej chwili, tu, na ziemi, żyj pełnią życia, czasu, który masz, jutro może zabraknąć..."  
KHNH

 "Dziś... już dziś podziel się swoją radością, już dziś pomódl się przez chwilę, już dziś uroń choć jedną łzę, już dziś zacznij żyć naprawdę, już dziś zacznij marzyć. Dziś... Bo nigdy nie wiesz... czy nadejdzie jutro."
 KHNH


 Filmem, który zainspirował mnie do napisania tejże notki jest tollywoodzki Chakram z Prabhasem w roli Amana i Charmi w roli Nainy. Rohita jednakże ni ma. Jest on prawie łudząco podobny do Kal Ho Naa Ho. Łudząco, gdyż nie jest to wersja telugowska tego filmu. Niektóre sceny są żywcem ściągnięte z wersji sprzed 2 lat, ale reszta to raczej się różni. Jednakże problem śmierci i korzystania z życia się zgadza. Ten właśnie film skłonił mnie ku przemyśleniom i sprawił, że na chwilę zatrzymałam się przed życiem i się mu dokładniej przyjrzałam. 

Prabhas, Charmi i Asin w Chakram (2005)

Oczywiście ideałem nie jestem. Czasami nie chwytam dnia. Ale cóż poradzić? Codziennie harówa w szkole: idę do szkoły, wracam ze szkoły, obiad, lekcje, uczenie się na sprawdziany i spanko. Oczywiście możecie powiedzieć, że hej! Kto ci każe się uczyć? Prawdy w tym trochę jest, jednakże ja nie potrafię inaczej. Nie wyobrażam sobie, bym nagle teraz rzuciła uczenie, albo nie uczyła się na sprawdziany. Niestety taka jestem. Czuję się okropnie, kiedy nie jestem przygotowana na sprawdzian... Albo dostanę jedynkę. Jednakże to się zmieniło. Już tak nie przykładam wagi do ocen. Jednakże co mi z tego wyszło... Na koniec roku średnia bliska paska. A miałam nie myśleć o ocenach. Ale w drugim semestrze to jakoś nie wyszło. 
Jednakże wracając do sedna, w tygodniu chwytanie dnia jakoś mi nie wychodzi. Jedynie w weekend, ale to też nie do końca. Trzeba się było uczyć i uczyć. Chociaż ja zazwyczaj robiłam to w niedzielę popołudniu, a reszta wolnego było właśnie na te korzystanie z życia. Robiłam wszystko, czego nie mogłam robić w tygodniu.Wiadomo moje podejście nie jest może najlepsze, ale ja inaczej nie potrafię. 
Jednakże cieszę się z każdego dnia, chociażby nie wiadomo ile nieprzyjemnych rzeczy w nich było. Dziękuję za każdy dzień dany mi, by dalej żyć. Dziękuję Bogu za wszystkie dobre rzeczy, nawet te najmniejsze, które mi podarował, bo to one sprawiają, że chce żyć dalej, pomimo tych wszystkich przeciwności, które chcą mnie zniechęcić. Chwytam dzień, ale po swojemu. 

Teraz to wszystko ulega zmianie, gdyż są wakacje i mogę sobie korzystać z każdego dnia jak chce. Nie muszę zamartwiać się czy na jutro muszę coś zrobić, że muszę wstać o 6, że muszę zrobić coś do szkoły, że jutro w ogóle muszę iść do szkoły. Teraz to wszystko mam głęboko gdzieś i nie muszę nic. Tylko odpoczywać i chwytać każdą minutę danego mi wolnego czasu. I mam nadzieję, że uda mi się go dobrze spożytkować. Będę się starać chwytać dzień. Będę śpiewać i tańczyć niczym SRK w Kal Ho Naa Ho. :D
Carpe diem. "Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie..."
Horacy

Nie każdy to potrafi. Nie każdy rozumie o co w tym chodzi. Jednakże starajmy się jak możemy, gdyż każdy dzień nam dany jest bardzo cenny. To dar od Boga. Kto wie, czy nie zachce nas jutro mieć u siebie. Dlatego cieszmy się z życia i z tego, że możemy żyć. Korzystajmy z niego jak tylko możemy. Czasami dobrze jest rzucić to wszystko w kąt, zapomnieć na chwilę o zmartwieniach dnia codziennego i zaszaleć. Zrobić coś, czego pragnęliśmy od lat. Sprawić sobie przyjemność. Nie bójmy się trochę zabawić. Nie bójmy się żyć! Bo...
...ci, którzy próbują, nigdy nie przegrywają... Nigdy!
KHNH