2013/01/31

Na szybko...


Tak jak w tytule - na szybko. Dzisiaj, jak na pewno, wielu wiadomo, są urodziny Preity Zinty. 38 urodziny. I jak za pewne wiele z Was wie - kocham ją nad życie i jest moją najulubieńszą aktorką. Choć może nie grywa już w filmach, jak kiedyś, choć może ostatnio rzadko się udziela w show-biznesie, choć może robi sobie coraz więcej różnych tam zabiegów twarzowych, choć może i mogę tak wymieniać długo, ja ją nadal kocham i kochać będę. Nie potrafię zastąpić jej pierwszego miejsca w mojej czołówce Top 5 inną, młodszą aktorką. Nie potrafię zapomnieć o latach, kiedy była mi bardziej bliska, niż kiedykolwiek(takie taam, stare czasy), nie umiem wymazać z pamięci kilka dobrych filmów z jej udziałem i co najważniejsze, nie potrafię tak po prostu powiedzieć jej - sorry, ale już Cię nie lubię. Tak sobie ostatnio o tym myślałam i doszłam do wniosku, że to po prostu Mission: Impossible. Jestem jej wielką fanką już od około 4 lat, więc trochę ze sobą "spędziłyśmy" czasu. Choć może jestem teraz na nią troszeczkę zła za Ishkq in Paris, ale i tak ją mocno kocham.

Fakt, wypada teraz słabo w porównaniu z młodszymi kolegami i koleżankami z pracy. Jej ostatni film pochodzi z 2008 roku, czyli jakby nie patrzeć, sprzed 5 lat, czyli tyle, ile ja interesuję się Bollywoodem. Fakt, może nie jest już najmłodsza i nie ma takiego szału, kiedy pojawi się na salonach, jak kiedy wchodzi np. Priyanka, Deepika czy najnowsza gwiazda Bollywood Alia Bhatt. Cóż, dla mnie to nie ważne, bo na mnie Preity może zawsze liczyć.

Dlatego piszę dziś tę notkę, na szybko, ale piszę z głębi serca, by złożyć jej życzenia. Wiem, że tego nie przeczyta, to przecież byłoby kolejną Mission: Impossible, ale to nie oto chodzi, żeby ona to zobaczyła. Po prostu robię to, by telepatycznie przekazać jej, że bardzo ją kocham i pozostanę jej fanką na wieki oraz, żeby zostawić jakiś ślad po sobie. Może kiedyś, jak będzie jej się nudzić na starość, będzie przeglądać Neta, trafi na mojego bloga, który też przejdzie już w zapomnienie, włączy Tłumacza Google, znajdzie odpowiedni język i przetłumaczy sobie tę notkę.. Kto wie?

Chcę jej więc życzyć:

Po pierwsze dużo zdrowia, by miała siłę i chęć do dalszej swej kariery. Po drugie spełnienia marzeń, choć mogłabym przypuszczać, że wiele z jej marzeń już się spełniło, a nawet jak jej się coś zamarzy, to może to szybko spełnić, ale życzę jej tego i tak. Po trzecie - wiary w siebie, by nie straciła swej pewności w siebie, by dumnie kroczyła po świecie z podniesioną głową, pamiętając o tym, że dla wielu jest autorytetem(w tym i dla mnie). Po czwarte - by znalazła szczęście w miłości, by i do jej serca zapukała miłość i zagościła w nim na zawsze. Po piąte i chyba po ostatnie, by pozostała sobą bez względu na zmieniające się otoczenie oraz żeby nagrała jeszcze choć kilka filmów.

Życzę jej tego ja - jej wierna fanka z Polski, Natalia.

Wiedz, że Cię ubóstwiam Preity! ;*    

8 komentarzy:

  1. I żeby wreszcie "Ishkq in Paris" wypuściła do kin! :D :P
    Przez cały dzień zastanawiałam się, czy napiszesz notkę o Preity. :D Jakbyś nie napisała, to nie byłabyś ty. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja i żeby wreszcie wypuściła "Ishkq in Paris" do kin!
      I masz rację, nie byłabym sobą, gdybym nie napisała. ;)

      Usuń
  2. Wczoraj Facebook poinformował mnie o urodzinach Preity :D Kto, by pomyślał, ze ma już 38 lat. Jeju! Jak ten czas szybko leci. W każdym razie zawsze bardzo lubiłam Preity, tylko szkoda, że teraz nie grywa. Odrobinę zawiodłam się na przesunięciu premiery jej nowego filmu. Ale być może nie ma co żałować - tylko zaostrza nam się apetyt :P

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no, kto by pomyślał, że Prisia już taka stara jest i do tego panna! :P Nie no oczywiście żart. Nie jest ani stara, a że nadal jest panną, mnie to absolutnie nie przeszkadza. ;)
      A ja za 19 dni będę od niej 20 lat młodsza!
      A smaczek robi i to ogrooomny!!! :P

      Usuń
    2. No właśnie dziewczyny, tym (bezterminowym) przesunięciem premiery aż mi narobiła smaka! Teraz to ja się spodziewam co najmniej filmu na miarę Oscara! :P

      Usuń
    3. Uwielbiam te 'bezterminowe' przesunięcia premiery... Omal się nie załamał, kiedy przeczytałam o tym na Facebooku...
      A co do filmu, to ja się jednak nieco obawiam, że nic nowego Preity nie stworzyła... Ale, miło będzie, kiedy okaże się, że się myliłam...! ;)

      Usuń
  3. Postanowiłam się odezwać skoro odnalazłam w blogowym świecie Nalkę :) Widzę, że i Ty przeniosłaś się na blogspota. Onet zrobił ludzi w bambuko, chcieli udoskonalić, a wyszło z tego jedno wielkie gówno. Cóż, żałuję, że pochopnie i jakoś bez żalu usunęłam bloga i wszystkie recenzje, których nawet sobie nie zapisałam. A poszło na to tyle pracy i olewania lekcji... Piękne to były czasy pisania skrawków recenzji na przerwach w szkole, a zwłaszcza Twoje komplementy dawały kopa do dalszego pisania :) Teraz noszę się z powrotem, ale widzę, że większość naszego towarzystwa się wykruszyła i niewiele nas pozostało. Fajnie, że Ty i Red dalej działacie :)

    Ja mam chyba zbyt dużo pasji i nie potrafię na wszystko znaleźć czas. Muzyka, książki, kino indyjskie, mecze Barcelony, teraz także wzięło mnie na serię filmów o Bondzie i oglądam po kolei wszystkie filmy, staram się pisać, ale ostatnio piszę tylko swoje przemyślenia meczowe, więc może to Cię nie zainteresować :) Chociaż powrót do recenzji mnie kusi, zwłaszcza że w tym tygodniu obejrzałam genialne jak dla mnie Aap Mujhe Achche Lagne Lage z Hrithikiem i Amishą Patel, którym zachwycam się już kolejny dzień, i poczułam znowu tak wielkie uczucie do tego kina, jakby nigdy nie wygasło. Jednak z miłości do Indii i Bollywood nie da się wyleczyć :)

    Radha ze starego bollywood-news

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przejmuj się. Moje początki z kibicowaniem też były na zasadzie: 'Ale ten Pique jest cholernie przystojny! Klata Villi <333', ale gdy wkręciłam się na poważnie takie aspekty jak uroda czy klata dawno przestały być ważne. Najważniejsze, żeby piłkarz umiał kopnąć prosto piłkę, a i czasami umieścić w siatce. :P Zresztą piłkarze przychodzą i odchodzą, Klub zostaje, dlatego tak bardzo irytują mnie jakieś 'hotfanki' jednego zawodnika. Kibicujesz piłkarzowi czy Klubowi? No właśnie.

    Umieściłaś mi sztylet w sercu, ale cóż, sympatii się nie wybiera. Ja osobiście nienawidzę Realu z całego serca i nawet nie potrafię tego ukryć, ale Tobie jednej mogę wybaczyć tą zniewagę. :D

    Gdy słyszę Szpakowskiego albo Iwańskiego wiem, że sama lepiej skomentowałabym mecz, ale ja bardziej skłaniam się ku dziennikarstwu, a najlepiej sportowemu. Marzy mi się jakaś rubryczka w gazecie, w której mogłabym pisać swoje felietony. :)
    Co do recenzji jeszcze się zastanawiam, bo już dawno powinnam skrobnąć kilka słów o niedzielnym meczu z Valencią, a jak zwykle mój leń mówi: 'Daj sobie spokój', a jeżeli wzięłabym na siebie jeszcze drugi obowiązek pisania czegokolwiek to już w ogóle nie kiwnęłabym palcem. Ale muszę na próbę jakąś napisać, żeby zobaczyć czy jeszcze to czuję i potrafię. Zobaczymy. Jak coś się ruszy na pewno dam Ci znać! :)

    Dziękuję za miłe słowa. Dlatego tak bardzo lubiłam Twoje komentarze, bo zawsze były długie, szczere i podnoszące na duchu.

    OdpowiedzUsuń