2012/06/21

Slumdog - człowiek, który miał dużo szczęścia...



 A za pewne już każdy widział ten film. A jeśli nie widział, to na pewno o nim słyszał. Pewnego czasu było o nim nieco głośno. Film, który podwojował świat, który zdobył 8 Oscarów i wiele innych nagród na bardziej i mniej znanych festiwalach. Z piękną muzyką w tle, twórczości uzdolnionego Mozarta z Madrasu, pana A.R. Rahmana, z dobrze dobraną obsadą i może nie pięknymi widokami(z wyjątkiem Taj Mahal), ale jakże różniącymi się od tych wszystkich, które spotykamy w filmach amerykańskich czy niektórych słodkich Bollywoodach.
O nim dzisiaj właśnie chcę napisać. Zrobiłam sobie kolejną powtórkę, do której tchnęła mnie powieść Vikasa Swarupa, na której wzorowany jest "Slumdog". A dlaczego tylko wzorowany? O tym dowiecie się poniżej.


Jamal Malik. Takiego szczęścia na pewno nie jeden z nas by mu pozazdrościł. Ale czy na pewno? Jeśli przyjrzymy się temu bliżej, chyba nikt nie chciałby się zamienić z głównym bohaterem. Ba, w nie jednym z nas za pewne rodzi się współczucie, kiedy dowiadujemy się przez co przeszedł i jak żył. "Biedak", to słowa nie raz przelatujące nam przez głowę podczas seansu. Jednakże jak to zawsze w filmach bywa, nieszczęście nigdy nie trwa wiecznie, a jeśli trwa zostanie nam to nagrodzone w Niebie, czy też w kolejnym życiu. 
Jamal Malik już od dziecka miał, że tak to określę, przesrane. Jako kilkoletni chłopiec stracił matkę. Został mu tylko brat Salim, który już wtedy uważał się za większego i lepszego. Co się dziwić. Był starszy, to jemu teraz przypadła opieka nad 'rodziną'. Jednakże w tym nieszczęściu poznał Latikę, dziewczynę, która podbiła jego maleńkie serduszko. Choć może ta miłość jeszcze wtedy nie widoczna, powoli rozwijała się w każdym z nich. 
Potem wydawałoby się, że nastał koniec ich biedoty. Jakiś święty przyjechał po nich, dał im do picia zimnej coli i zabrał do domu, gdzie było więcej takich dzieci jak oni. Cała trójka była zgodna co do jednego - wreszcie zaczną lepiej żyć. Ale prawda wyglądała inaczej. 'Święty" okazał się brutalem, który wykorzystuje małe dzieci do zarobku. Kiedy Salim zaczyna rozumieć o co chodzi w tym wszystkim ucieka wraz z bratem. Latice niestety dziwnym trafem nie udało się uciec. "Puściła rękę", jak to powiedział Jamal. 
Kolejne lata mijąja im na jeździe na dachu pociągów i na zarabianiu na pasażerach. Sprzedawali wszystko co tylko się dało. A niekiedy też kradli, przez co ich życie w pewnym momencie wkroczyło na nowy tor. Trafili do 'nieba'. Los przywiódł ich do największego skarbu Indii - Taj Mahalu. 
Tam żyli z bycia przewodnikami i sprzedaży butów turystów. Tutaj od razu dam radę tym, którzy mają zamiar wybrać się kiedyś do Indii i zwiedzić ten istny cud świata - lepiej chowajcie buty do torby, jeśli już będziecie musieli je zdjąć, Kto wie, czy nie ma więcej takich Jamalów i Salimów w Agrze. :D



Dalej życie plecie im kolejne figle. Mumbai. Jamal wraz z Salimem odnajdują Latikę. Uciekają po raz kolejny z rąk dawnego oprawcy. Szczęście młodego Jamala nie trwa jednak długo. Salim się upija i budzi się w nim prawdziwa natura faceta. Jamal nie ma wyboru, zostawia ich i przyjdzie mu ich nie widzieć przez kolejne lata. 

Naszego głównego bohatera bohatera poznajemy kiedy zostaje aresztowany. Musimy przyglądać się jego torturom. Jest posądzony o oszustwo. Ale dlaczego? Jak do tego doszło? Tego dowiadujemy się powoli, poprzez historię, które opowiada Jamal policjantowi i zarazem Nam. Są one ułożone chronologiczne, więc nie mamy wielkiego problemu z połapaniem się w życiu biednego Jamala. Ale dlaczego wziął udział w 'Milionerach'? Skąd znał odpowiedzi na pytania? Czy ostatecznie wygrał  20 milionów rupli? Czy odnalazł utraconą miłość? Tego Wam nie wyjawię. Chociaż Ci, którzy film już widzieli za pewne znają odpowiedzi na te pytania.


Jednakże wracając do tego czy na pewno możemy zazdrościć naszemu bohaterowi szczęścia. Cóż, to co przeżył nie sprawia, że jest nam do śmiechu i to zazdrości. Biedak musiał wiele przeżyć, by wreszcie udało mu się dostać to co chciał. Jednakże czy i nie my doświadczyliśmy podobnych zdarzeń? Może nie takich jak Jamal, ale podobnych pod wzgledem tego, jak na nas one wpłynęły. Nie znam takiego kogoś, kto by powiedział, że miał idealne życie, bez jakichkolwiek problemów. Taki ktoś chyba nie istnieje. Każdego z nas prześladują jakieś koszmary, problemy i kompleksy. Dlatego moim zdaniem "Slumdog" osiągnął taki sukces. Bo każdy z nas może się zidentyfikować z głównymi bohaterami. Może nie przeżyliśmy tego co oni, może nie byliśmy zmuszeni oszukiwać, może nie byliśmy sprzedawani z rąk do rąk, może nie musieliśmy mieszkać w slumsach i walczyć codziennie o swoje życie, ale każdy z nas może powiedzieć, że przeżył rzeczy, które możemy określić odpowiednikami do zdarzeń bohaterów. Wiem, że to dziwne, ale dla jednego złamanie paznokcia ma taką samą wagę, jak dla drugiego życie w biedzie. Każdy z nas inaczej odbiera ból i cierpienia. Dla każdego problemy mają inną wagę. Dlatego nie każdy rozumie kogoś, kto przejmuje się tym, że nie jest rozumiany przez innych. Przecież on ma gorzej. Ale właśnie dla tego drugiego to jest to 'gorzej'. 

Czy i w naszym życiu też kiedyś nastąpi 'happy end', tak jak w życiu Jamala? Za pewne tak. Każdy z nas takich "happy endów" przeżył nie raz. Kiedy po jakimś czasie złego losu, przychodzi wreszcie chwila szczęścia. Coś dostajemy, znajdziemy prace, czy w szkole dostaniemy lepszą ocenę. Uważam, że nie ma tylko i wyłącznie jednego "happy endu". Jest ich wiele, tylko my ich nie zauważamy, bądź nie myślimy o nich jak o filmowych dobrych zakończeniach. Tylko w filmie jest jeden, bo to tylko urywek pewnej historii. Dalsze losy bohaterów możemy tylko sobie zgadywać. Każdy z nas inaczej dopowie sobie tą historię. 



A czemu tylko wzorowany na książce? Otóż, iż książka i film różnią się prawie pod każdym względem. Główny bohater to nie Jamal Malik tylko R Mohammad Thomas, historie są opowiedziane niechronologiczne, przez co można czasami się pogubić i są one opowiadane adwokatce. Muszę powiedzieć, że i film i książka są świetne. Gdybym miałam wybierać, byłoby mi bardzo trudno. Każde ma coś w sobie. I na książce bawiłam się dobrze, jak i na filmie. I polecam szczerze tym, którzy oglądali "Slumdoga" przeczytać i książkę. Jednakże proszę nie bawcie się w porównywanie. Zapomnijcie, że istnieje film. Już na początku zauważycie jak oba bardzo się różnią. Dalej jest nie lepiej. Czytajcie bawiąc się tym co jaką wersję miał autor. I za pewne nie raz, tak jak ja będziecie zazdrościć bohaterowi szczęścia i pamięci. Bo czy każdy z nas pamięta wszystko to co wydarzyło się w jego życiu z najmniejszymi szczegółami. Oby i nam kiedyś przydało się to co przeżyliśmy.


Jai ho! moi drodzy! ;-)


2 komentarze:

  1. Natalko jakże pośpieszyłaś się z recenzją ;) Wspominam ten film miło, aczkolwiek wiesz dobrze, że zmieniłam zdanie o nim kiedy przeczytałam książkę. Przyznaje ci racje też co do tego by czytając odciąć się od wrażeń filmowych. Film jest tak rózny od książki, że głowa mała. Pewnie zwróciłaś uwagę też na rozdział, w którym Ram mieszkał na plebani u księdza. Tego mi zabrakło w filmie. Wydarzenie, które z pewnością odcisnęło piętno na psychice chłopca. O i jeszcze rola jaką odegrał prowadzący program ... Jak dla mnie mnóstwo takich kwiatków jest w filmie. Tak sobie myślę, żę konieczna będzie powtórka z niego mimo wszystko. Na oklaski zasługuje Anil Kapoor za rolę w Slumdogu jak i Irffan Khan. Obaj to zdolni aktorzy. Jai Ho bardzo lubię, ale bardziej chyba układ choreograficzny od samej piosenki:D Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Film widziałam baaaardzo dawno,zgadzam się w 100% z tym co tu napisałaś,chociaż nie czytałam książki:) Jai Ho przez dłuższy czas był moim ulubionym utworem:) Czekam na kolejne notki,mam nadzieje, że dodasz tu czasem jakąś pracę, bardzo mi ich brakuje:)

    OdpowiedzUsuń