2012/06/24

"Studium w szkarłacie" - moje pierwsze czytelnicze zetknięcie z panem Sherlockiem Holmesem

Autor: sir Arthur Conan Doyle
Rok wydania: 27 grudnia 1887
Typ utworu: kryminał
Język oryginalny: angielski

Moja znajomość z panem Sherlockiem zaczęła się nieco dziwnie. Bo od filmu, tego najnowszego z 2009 roku, gdzie główną rolę odgrywa świetny pod każdym względem Robert Downey Jr. Tak, aż wstyd się przyznać, ale dopiero wtedy po raz pierwszy usłyszałam o słynnym detektywie, który nie miał sobie równych. Albo może ujmę to inaczej, oczywiście, że wcześniej o nim słyszałam, ale może nie przykładałam do tego wielkiej uwagi. Ot, jakiś tam pan o imieniu Sherlock Holmes, słynny detektyw, którego wszyscy kochają i znają i podniecają się na całym świecie. Jednakże kiedy było mi dane poznać go osobiście podczas filmu, który nie muszę chyba o tym wiele pisać, spodobał mi się i to bardzo. Od wtedy właśnie zaczęła się moja szaleńcza miłość i zainteresowanie osobą Sherlocka. 
Potem poszłam do kina na kolejną część przygód detektywa, jednakże moje pragnienie nie zostało zaspokojone. Chciałam więcej. Stwierdziłam, że fajnie było by przeczytać jakąś powieść sir'a Arthura Conan Doyle'a. Na moje szczęście, w księgarni Matras była przecena Wielkej Księgi Wszystkich Dokonań Sherlocka Holmesa. Bez żadnych wielkich zastanowień zakupiłam ją sobie. Byłam i jestem nadal wręcz "wniebowzięta". To moja wielka encyklopedia. :D

Z ogromną szybkością zabrałam się do czytania pierwszej powieści - "Studium w szkarłacie". I cóż mogę o niej powiedzieć. Może zacznę od tego, że już od samego początku jeszcze bardziej pokochałam Sherlocka. Dotychczas było mi go dane widzieć tylko w filmach i to jeszcze w bardzo oszczędnych sytuacjach. A tak dane mi było poznać go od drugiej strony, tak jak widział go dr Watson, którego też szczerze polubiłam. Już od pierwszego rozdziału Holmes rozwalił mnie swoją osobą. Wyobraziłam sobie tę sytuację nad wręcz rzeczywiście. Otóż w moich wyobrażeniach o wyglądzie tych dwóch bohaterów przyjęłam aktorów grających w najnowszej adaptacji przygód Sherlocka Holmesa. Tak, więc Sherlocka wyobrażałam sobie jako Roberta Downeya Jr., a dr Watsona jako Jude Law. Po prostu ich kreacje najbardziej pasowały mi do bohaterów. Robert jako Sherlock Holmes wypadł znakomicie, tak samo jego partner. 
Tak, więc już do samego początku byłam zachwycona. Móc poznać sławnego detektywa z bliska, podziwiać go w akcji i próbując wraz z nim rozwiązać zagadkę, to była wyśmienita zabawa. Choć scena, w której przyjaciel dr Watsona opowiada mu o przyszłym współlokatorze, o jego sposobach i zaznaczając delikatnie, że Sherlock jest nieco świrnięty, bo kto normalny bije kijem zwłoki, tylko po to, by poznać jakie siniaki zostawi, wzbudziła u mnie jednocześnie śmiech i obrzydzenie. Jednakże po chwili wszystko minęło, gdyż kolejne linijki jeszcze bardziej doprowadzały mnie do śmiechu. Chociaż działania detektywa co do zwłok są jak najbardziej zrozumiałe. Musiał przecież to wiedzieć, gdyż jest detektywem i nie może pozwolić dmuchać sobie w kulki.  
Naprawdę już pierwsze sceny z Sherlockiem są bardzo śmieszne, no chyba, że tylko mnie one rozbawiły. Ja po prostu starałam się jak najlepiej wyobrazić sobie to wszystko. 

Dziewiętnastowieczna ilustracja powieści
 Muszę powiedzieć, że zabawa w pomocnika tego detektywa była strasznie trudna. Niekiedy wkurzało mnie to, że Sherlock po jednym spojrzeniu na miejsce zbrodni i chwilowe oględziny, już wszystko wiedział, tylko musiał potwierdzić swoje założenia. Przyznać trzeba, łeb to on ma na karku mocno usadzony. Żeby dowiedzieć się co chodzi po jego głowie trzeba czytać dalej, bo czytelnik, bynajmniej ja, jest bardzo zaciekawiony. Chcę wiedzieć co też pan Holmes dowiedział się tylko z kilku szczegółów. Wręcz zazdrościłam mu tych umiejętności. Żeby w jedną sekundę odgadnąć, że dr Watson był w Afganistanie... Jego mózg po prostu już tak funkcjonuję... Warte podziwu. Tutaj mamy już jeden argument stojący za tym, iż Sherlock nie ma sobie równych, a już za pewne nie wśród policjantów z Scotland Yardu, którzy by tylko przypisywali sobie zasługi. Jednakże kochanemu Sherlockowi nie zależało na sławie. Robi to, bo to kocha i na tym się zna najlepiej, jak to stwierdził po głębszym zastanowieniu dr Watson. :)
Ogólnie książka jest ciekawa. Chociaż ma i swoje nudne strony. Szczególnie druga część, w której to na początku nie mogłam się połapać. Wręcz się wystraszyła, bo już myślałam, że jakiś błąd w druku i czytam nie to co powinnam. Jednakże potem zrozumiałam o co w tym wszystkim chodziło. Jak dla mnie to trochę za długie było. Wydłużało wszystko, chociaż nie powiem było bardzo ciekawa co kierowało mordercą. Jakby nie patrzeć jego morderstwo w tym świetle nie było aż takie straszne. Należało się draniowi i tyle. :)

Robert Downey Jr. jako Sherlock Holmes

Sir Arthura Conan Doyle pisze ciekawie, umie wciągnąć czytelnika. Jest powściągliwy co do naszego głównego bohatera, chociaż to w tym jest czasami najlepsze, bo aż chce się czytać dalej, by móc lepiej poznać postać Sherlocka. Nie czuję się nawet, iż czyta się powieść sprzed ponad 100 lat. Jedynie niektóre szczegóły mogą zdziwić tych, którzy w ogóle nie pojmują w jakich latach dzieje się akcja. Ja byłam na to przygotowana, choć mały szok był, nie powiem. A to dlatego, gdyż dotychczas zagłębiałam się raczej w kryminały nowoczesne. Ostatnio dopiero wzięłam się za starsze pozycje.
Styl sir'a Doyle mi się podoba. Dlatego z wielką chęcią zagłębiać się będę w dalsze przygody sławnego i zdolnego detektywa Sherlocka Holmesa.


Kończąc już moje wypocinki, serdecznie polecam wszystkim tym, którzy lubią kryminały. To nie lada gratka dla nas. Ja do końca nie wiedziałam, co Sherlockowi chodzi po głowie i na koniec musiałam to sobie wszystko poukładać w głowie. Naprawdę dobra pozycja. Warto. A Ci, którzy są ciekawi przygód detektyw gorąco zachęcam do zapoznania się z tą barwną postacią. Na pewno nie pożałujecie. 

5/5



3 komentarze:

  1. Ja, podobnie jak ty, kiedy pierwszy raz obejrzałam film o Scherlocku z 2009 roku, byłam pod wielkim wrażeniem. I to właśnie po seansie zrodził sie pomysł tej akcji literackiej. Bardzo sie cieszę, że zdecydowałaś się wziąć w niej udział. Robert Downey Jr. należy do moich ulubionych (amerykańskich) aktorów i z niecierpliwością czekam na jego kolejne filmy. Choć najbardziej podobał mi się w Ironmenie ;) Co do książki - widzę, żę mamy zbliżone wrażenia jeśli chodzi o tę powieść. Zabawna, wciągająca, napisana prostym językiem. choć ta druga częśc zdecydowanie słabsza i momentami nużąca. Ja czytam już kolejną powieść i też za jakiś czas umieszczę recenzję. Pozdrawiam serdecznie!Ps. obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialna notka,jak zawsze z resztą.Akurat nie czytałam żadnej książki i niestety nie widziałam filmu, chyba to nie mój gatunek.
    Mam jedna pytanie czytałaś może "Przepowiednie Szeherezady" jeśli tak to co sądzisz o tej książce???(gdzieś czytałam u kogoś na blogu o niej może nawet u Ciebie,szukałam ale nie znalazłam)będę wdzięczna za pomoc:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nosiłam się z zamiarem kupna tej książki a że akurat w Biedronce była taniej niż w internetowych księgarniach to ją kupiłam. Obiecuje, że jak czas pozwoli ją przeczytać pojawi się o niej notka:)

      Usuń