2012/07/02

... bo jutra może nie być

No i zaczął się lipiec. A ja że tak powiem w melancholijnym nastroju... Oczywiście nie jest on spowodowany tym, iż są już, wymarzone chyba przez każdego, wakacje. Nie, nie. Zdołowałam się filmem, który przed chwilą obejrzałam. To już nie pierwsza taka pozycja, która sprawia, że podczas seansu zaczynam na prawdę zastanawiać się nad swoim życiem i nad tym co z nim robię. W filmie mówią mi "Żyj, ciesz się każdym dniem. Nie zawracaj sobie głowy tym, co mówią inni. Po prostu bądź sobą", a ja się śmieję z tego, jakie to banalne. Jednakże po chwili żarty idą na bok, a mój umysł z wielkim trudem, ale przyznaje scenarzyście, mówiącym przez bohatera, racje. Taka jest prawda, ale nie każdy stosuję się to tej jakże już starej rady, bo pochodzącej aż ze starożytności. "Carpe diem" - chwytaj dzień. Niby takie banalne i śmieszne do wykonania, ale kiedy przyjrzymy się temu bliżej, jest nam trudno tego dokonać. Zawsze mówimy sobie "od jutra zacznę nie przejmować się tym i tym", "od jutra wezmę się w garść", "od jutra będę sobą", "jutro założę to i to, bo teraz się wstydzę". Jednakże nikt z nas nie pomyśli nawet, że jutra może nie być. Że jutro nie nadejdzie...

"... żyj... bądź szczęśliwa... uśmiechaj się... kto wie? Jutra może nie być..."
KHNH, Aman Mathur


"W każdej chwili, tu, na ziemi, żyj pełnią życia, czasu, który masz, jutro może zabraknąć..."  
KHNH

 "Dziś... już dziś podziel się swoją radością, już dziś pomódl się przez chwilę, już dziś uroń choć jedną łzę, już dziś zacznij żyć naprawdę, już dziś zacznij marzyć. Dziś... Bo nigdy nie wiesz... czy nadejdzie jutro."
 KHNH


 Filmem, który zainspirował mnie do napisania tejże notki jest tollywoodzki Chakram z Prabhasem w roli Amana i Charmi w roli Nainy. Rohita jednakże ni ma. Jest on prawie łudząco podobny do Kal Ho Naa Ho. Łudząco, gdyż nie jest to wersja telugowska tego filmu. Niektóre sceny są żywcem ściągnięte z wersji sprzed 2 lat, ale reszta to raczej się różni. Jednakże problem śmierci i korzystania z życia się zgadza. Ten właśnie film skłonił mnie ku przemyśleniom i sprawił, że na chwilę zatrzymałam się przed życiem i się mu dokładniej przyjrzałam. 

Prabhas, Charmi i Asin w Chakram (2005)

Oczywiście ideałem nie jestem. Czasami nie chwytam dnia. Ale cóż poradzić? Codziennie harówa w szkole: idę do szkoły, wracam ze szkoły, obiad, lekcje, uczenie się na sprawdziany i spanko. Oczywiście możecie powiedzieć, że hej! Kto ci każe się uczyć? Prawdy w tym trochę jest, jednakże ja nie potrafię inaczej. Nie wyobrażam sobie, bym nagle teraz rzuciła uczenie, albo nie uczyła się na sprawdziany. Niestety taka jestem. Czuję się okropnie, kiedy nie jestem przygotowana na sprawdzian... Albo dostanę jedynkę. Jednakże to się zmieniło. Już tak nie przykładam wagi do ocen. Jednakże co mi z tego wyszło... Na koniec roku średnia bliska paska. A miałam nie myśleć o ocenach. Ale w drugim semestrze to jakoś nie wyszło. 
Jednakże wracając do sedna, w tygodniu chwytanie dnia jakoś mi nie wychodzi. Jedynie w weekend, ale to też nie do końca. Trzeba się było uczyć i uczyć. Chociaż ja zazwyczaj robiłam to w niedzielę popołudniu, a reszta wolnego było właśnie na te korzystanie z życia. Robiłam wszystko, czego nie mogłam robić w tygodniu.Wiadomo moje podejście nie jest może najlepsze, ale ja inaczej nie potrafię. 
Jednakże cieszę się z każdego dnia, chociażby nie wiadomo ile nieprzyjemnych rzeczy w nich było. Dziękuję za każdy dzień dany mi, by dalej żyć. Dziękuję Bogu za wszystkie dobre rzeczy, nawet te najmniejsze, które mi podarował, bo to one sprawiają, że chce żyć dalej, pomimo tych wszystkich przeciwności, które chcą mnie zniechęcić. Chwytam dzień, ale po swojemu. 

Teraz to wszystko ulega zmianie, gdyż są wakacje i mogę sobie korzystać z każdego dnia jak chce. Nie muszę zamartwiać się czy na jutro muszę coś zrobić, że muszę wstać o 6, że muszę zrobić coś do szkoły, że jutro w ogóle muszę iść do szkoły. Teraz to wszystko mam głęboko gdzieś i nie muszę nic. Tylko odpoczywać i chwytać każdą minutę danego mi wolnego czasu. I mam nadzieję, że uda mi się go dobrze spożytkować. Będę się starać chwytać dzień. Będę śpiewać i tańczyć niczym SRK w Kal Ho Naa Ho. :D
Carpe diem. "Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie..."
Horacy

Nie każdy to potrafi. Nie każdy rozumie o co w tym chodzi. Jednakże starajmy się jak możemy, gdyż każdy dzień nam dany jest bardzo cenny. To dar od Boga. Kto wie, czy nie zachce nas jutro mieć u siebie. Dlatego cieszmy się z życia i z tego, że możemy żyć. Korzystajmy z niego jak tylko możemy. Czasami dobrze jest rzucić to wszystko w kąt, zapomnieć na chwilę o zmartwieniach dnia codziennego i zaszaleć. Zrobić coś, czego pragnęliśmy od lat. Sprawić sobie przyjemność. Nie bójmy się trochę zabawić. Nie bójmy się żyć! Bo...
...ci, którzy próbują, nigdy nie przegrywają... Nigdy!
KHNH

5 komentarzy:

  1. Wpadam do Ciebie z informacją o moje nowej notce i co widzę??? Piękną notkę i to o moim ulubionym jedynym w swoim rodzaju filmie.Nigdy nie przestanę kochać tego filmu. Widziałam go już tyle razy i za każdym razem płaczę tak samo mocno. Przesłanie zawarte w filmie jak sama piszesz banalne ale daje do myślenia. Rzeczywiście nigdy nie wiemy co będzie jutro... a może właśnie go nie będzie...
    Ten film Kal Ho Naa Ho będzie ze mną na zawsze i nic tego nie zmieni, żałuję tylko, że Naina nie wybrała Amana...ja na jej miejscu wybrałabym go nawet widząc, że i tak odejdzie,wolałabym spędzić nawet jeden dzień z ukochanym niż wyrzucać sobie do końca życia, że nie pozwoliłam sobie na tę chwilę....
    Tak czy inaczej miło było przeczytać o czymś co tak kocham i przy okazji zaprosić na moją nową notkę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię "Gdyby jutra nie było". Zawsze na nim ryczę jak głupia, ale tylko wtedy gdy oglądam sama. I robi mi się smutno już na sama myśl w jaki sposób ten film się zakończył. Muszę sobie zrobić z niego powtórkę. Teraz tyle wolnego czasu, że czas nie zając, nie ucieknie ;) Jeśli chodzi o Chakram rozważałam by ten najpierw obejrzeć z Prabhasem. Niestety, bądź stety, wygrała przeogromna sympatia do Kajal i padło na Mr. Perfect.

    Myślę też tak samo jak ty. Choć pogląd na Boga i wiarę mamy całkiem inny. Mam nadzieję, że dobrze zrozumiałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. W teorii to wszystko tak pięknie brzmi... W rzeczywistości zawsze jest trudniej dotrzymać słowa. Nieważne czy chodzi o chwytanie dnia czy chociażby... utrzymanie diety. :D
    Ja za "Kal Ho Naa Ho" nie przepadam szczególnie, może dlatego, że tak perfidnie łzy wyciska. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszę jeszcze raz, bo nie wiem czy zauważyłaś, że teraz czasem odpisuję na komentarze u siebie. I tak nie ma tu licznika komentarzy, więc już nie patrzę na to jak nabijanie sobie komentów. :D :P
    I jeszcze chciałam powiedzieć, że świetny masz wystrój bloga. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O, to dołączę się do opinii, że blog ładny.
    Rzucę jeszcze od siebie, że życie "w pełni" wymaga swego rodzaju silnej dyscypliny wewnętrznej. i cóż... dyscypliny to mi brakuje w każdym chyba tego słowa znaczeniu.

    OdpowiedzUsuń