2012/09/08

Tak od siebie...

Czasami, tak po prostu, mam ochotę wszystko rzucić, zmniejszyć swój ból i cierpienie i uciec z tego świata. Stać się kimś innym, inaczej wyglądać i mieć inny charakter. Być kimś, kto jest prawie idealny, pięknie wygląda i każdy go lubi. Po prostu być kimś innym. Nie mieć zmartwień, nie wstawać każdego dnia i przeklinać swojego wyglądu, nie myśleć o tym, że coś muszę. Po prostu... żyć pełnią życia.
Ktoś na pewno powie, to czemu nie możesz tego robić już teraz, tylko stać się kimś innym. Życie nie jest piękne, nie jest usłane różami, jak nam to ukazuję w filmach. Już dawno się o tym przekonałam. Ale mówią nam też, że mamy żyć, jakby jutra nie było i pokochać siebie. Może to pierwsze jest łatwym zadaniem.. To drugie już może nie.
Pokochać samego siebie... Boże! Kto to wymyślił!? Szczerze nienawidzę tego stwierdzenia... Może wszystko byłoby dobrze, gdyby nie istnieli ludzie, którzy nie "kochają" ciebie. Bo gdy już jesteś na etapie początkowego akceptowania tego jaki jesteś i jak wyglądasz, powoli "kochasz" siebie, nagle na twej drodze staję ktoś, kto sprawia, że to wszystko znika i zamienia się w proch, który odlatuje z pierwszym, lepszym podmuchem wiatru. Ten ktoś nagle uświadamia ci, że jednak jesteś taka, a nie inna i że jemu i może też innym się to nie podoba. Wyśmiewa cię, bo nie wyglądasz jak typowa dziewczyna, bo masz taki charakter, który mu nie pasuję, bo... po prostu... Nie pasujesz mu. Bo on nie jest tolerancyjny... Bo jest typowym chłopakiem - dupkiem.
Może przesadzam. Może nie powinnam tak myśleć. Może nie powinnam się przejmować... Ale ja nie jestem też aż taka silna... Chociaż walczę. Walczę każdego dnia, by nie przejmować się tym, co myślą o tobie inni, by "pokochać" siebie, by nie myśleć, że nie wyglądam "jak typowa 17-latka". Taak. Jednakże to baaardzo trudne!
Choć muszę przyznać, jest lepiej, niż jeszcze dwa lata temu. O wiele lepiej. Może jeszcze nie jestem na typ etapie, że całym swym sercem "kocham" i akceptuję siebie i mój wygląd, ale naprawdę jest lepiej. Staram się mieć w d*pie tych, którzy mnie mają w d*pie. Staram się mieć jeszcze głębiej tych, którzy myślą, że mogą mą pomiatać i mnie wyzywać, a ja się tym przejmę. Staram się im pokazać, że w ogóle mnie to nie rusza. Staram się nie reagować na głupie teksty, które wychodzą z ust jeszcze głupszych osób. Staram się... I wygram! Mocno wierzę w to.
Nie moja przecież to wina, że tak mnie stworzono. Nie ode mnie to zależało. Widocznie tak miało być, a nie inaczej. Bym była bardziej doświadczona przez życie i potem mocniej stąpała po świecie. Bym była pewniejsza siebie. Bo z reguły jestem nieśmiała. Nic się nie dzieję bez powodu. Zawsze jest ten drugi koniec. Mocno wierzę w to.
Jednakże kiedy na mej drodze pojawiają się takie dupki, chwilami powątpiewam. Jednakże tylko chwilami. Tylko chwilami... Kiedyś na pewno będę taka, będę inna, nie będę się przejmować takimi pierdołami. Na pewno. Kiedyś... A kiedyś to może oznacza, jutro, za tydzień, za miesiąc, bądź za parę lat. Jedno wiem na pewno. Nie dam się. Choćby nie wiadomo jak się co po niektórzy starali.


Pozdrawiam!
_________________________________________________
PS. Ten post niech będzie traktowany jako typowo pamiętnikowy. Po prostu musiałam gdzieś to z siebie wylać. 

1 komentarz:

  1. Z tego co napisałaś wnioskuję, że masz doła i to dużego. Od siebie napiszę tobie, że im człowiek starszy tym bardziej zaczyna mu "wisieć" (kolokwialnie pisząc) - co i kto o nim myśli. Samoakceptacja w końcu przyjdzie, a innymi dupkami naprawdę warto się nie przejmować. Złośliwości biorą się z tego, że te osoby po prostu widzą, że ty jesteś od nich lepsza, mądrzejsza, bardziej lubiana etc. Każdy chciałby być inny, ja też :D Na koniec życzę powodzenia i polecam ci tę piosenkę https://www.youtube.com/watch?v=C3_kG7eM50E&feature=player_embedded

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń