2012/09/03

Udane wakacje czas zakończyć...

O tak! Uważam te wakacje za bardzo udane...
Pomimo, że początek nie zapowiadał się dobrze, środek wszystko zrewanżował. Miesiąc poza swoim miastem i to do tego 550 km od domu... W górach! ;)
Brama Bolechowicka

Mówię Wam, chyba nigdy nie przeżyłam lepszych wakacji, jak teraźniejsze. Wybaczcie, że przez cały pobyt nie pisałam nic na blogu, ale tak się złożyło, że przez dwa tygodnie nie miałam dobrego dostępu do neta, a w drugim kiedy go miałam nie korzystałam z niego za bardzo, bo sami wiecie... Wolałam spędzać czas na podziwianiu widoku i odpoczywaniu. ;)
Szczerze powiedziawszy nie pomyślałabym na początku wakacji, że to wszystko się tak ułoży. Że w ogóle gdzieś pojadę, że będę mieć prawdziwe wakacje... Kto by się spodziewał, że tak się wyjdzie.
Pierwsze dwa tygodnie wyjazdu spędziłam w Brzeziu, małej miejscowości niedaleko Krakowa. Pojechałam tam z siostrą głównie po to, by opiekować się nasza małą 5-letnią kuzynką, ale nie było tak źle, jak myślałam. Wujek okazał się fajnym wujciem, z którym złapałam wspólny język i który zapewnił nam wiele atrakcji naszego pobytu. Głównie jeździliśmy na wycieczki rowerowe do dolin. Mówię wam w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej jest ich aż multum! I są bardzo piękne! Te skały wapienne robią wrażenie i nie mogłam się ich tam napodziwiać... Choć muszę przyznać, by do nich dojechać rowerem trzeba się było trochę namęczyć, ale była to niewielka zapłata za te widoki przy zjeździe z górek i bycia w takich pięknych miejscach... No i też plus, że trochę ruchu było i trochę się chociaż schudło... Chyba. ;)

Dolina Bolechowicka z daleka
Nasza pierwsza wyprawa była do pięknej Doliny Bolechowickiej położonej od Brzezia jakieś 5 km.
Przeszliśmy ją całą i muszę wam powiedzieć, że jest nawet duża, chociaż jeśli porównać ją do Doliny Kobylańskiej jest ona średnia. Dolina Kobylańska była naszą ostatnią wyprawą. Przedtem byliśmy jeszcze w Dolinie Kluczwody(nie całej) oraz na wysokim wzniesieniu, gdzie umieszczono jakąś tam kule z lotniska(już dobrze nie pamiętam o co w niej chodziło). Zjazd z niego był nieziemski...! Myślałam, że umrę, kiedy zjeżdżałam z mega stromego zjazdu...! Jednakże było warto. :P Według mnie w każdej dolinie mi się bardzo podobało. To zupełnie co innego, niż moje krajobrazy nizinne... Do znudzenia nuuude! :D A tam, gdzie nie pojedziesz piękne widoki... ;)

Wejście do Doliny Kobylańskiej
Jednakże nie mogłam będąc tak blisko Krakowa i mieć przy sobie człowieka dobrze znającego swoje miasto(wujek) nie zwiedzić podstawowych miejsc w tym pięknym mieście. Poprosiłam wujka byśmy pojechali i pojechaliśmy. Był to mój kolejny niezapomniany wyjazd. W w tej części Krakowa byłam po dziesięciu latach... Mówię Wam, co innego jest zobaczyć miasto kiedy się było dziecko, a teraz, kiedy jestem już prawie dorosła. Zupełnie inaczej. Człowiek zwracał uwagę na więcej rzeczy, nie bawiły go już pamiątki itp. W pewnym momencie będąc na Rynku czy Wawelu nie wiedziałam na co się patrzeć. Gdzie się nie spojrzałam coś pięknego i wartego uwagi, a tutaj kuzynka zaczyna marudzić... Jednakże to co chciałam zobaczyłam i byłam. ;) Jedynie Podziemia Rynku nam się nie udały, bo trzeba 2 miesiące przed rezerwować... Ale to innym razem. ;)
Multum obrazów. Do wyboru do koloru. W cenach też. ;)

Chociaż muszę Wam się przyznać, że nie zwiedzenie Krakowa mnie tak ucieszyło, ale to iż, mogłam sobie odcisnąć ręce w odcisku rąk samego, wielkiego(dosłownie)... AMITABHA BACHCHANA!!! Mówię Wam! Aż mnie zatkało, kiedy schodząc już Wawelu i idąc przy Wiśle nagle zauważyłam jego odciski rąk. Dopiero wtedy przypomniało mi się, że był w Krakowie roku temu... Och jakże ja tam chciałam być... Normalnie skakałam z radości... !! Do tego na każdym kroku prześladowały mnie (w dobrym oczywiście znaczeniu) Indie. Pełno tam mają sklepów z ciuchami indyjskimi. Jednakże ceny też są piękne... To już tańsze i lepsze dostanę u mnie w ... lumpach. ;) Jednakże liczy się to, że mają takie coś, a u mnie w Bydzi jeden na krzyż i to do tego taki bardziej nastawiony na dodatki. Lokaah. Chociaż nie narzekam, fajny jest. Zakupiłam tam już nie jedną rzecz. A ostatnio nawet szarawary. xD

Ja odciskając swoje ręce w rękach Amitabha. Aż się człowiek poczuł bliżej niego. xD
 Tego wyjazdu nie zapomnę do końca życia. Naprawdę udany pobyt. Aż ciężko było wyjeżdżać... To był mój pierwszy taki wyjazd bez rodziców, w sensie, że tak daleko od nich. Bo jeździło się tu i tam bez nich. ;)

Potem zaś udałam się jeszcze dalej, o dwie godziny drogi od Krakowa do cudnej i nie takiej małej Gosprzydowej, która niedaleko jest Brzeska. A jeśli ktoś chce jeszcze ogólniej, leży ona pomiędzy Krakowem a Tarnowem. ;)
Mówię Wam, tam jest jeszcze piękniej niż w Krakowie!!! Widoki są niezastąpione i przykuwające oko za każdym razem, kiedy się na nie spojrzy. Do tego ciocia mieszka na górce to już w ogóle wokoło same krajobrazy... Po prostu w Gosprzydowej nie da się nudzić. Jeździmy tam z rodzicami odkąd byliśmy mali i zawsze z miłą chęcią tam wracam... Do tego kochana rodzinka i git majonez, jak to mówi mój brat.


Do tego brałam udział w wykopkach ziemniaków. Weszłam na górę w Jamnej oraz byłam na Kamieniach Brodzińskiego. Naprawdę miło będę wspominać ten miesięczny wyjazd wakacyjny. 
Oby tylko szybko zleciał ten rok szkolny i znów były wakacje, bo już też mam parę planów... ;)
_________________________________________________________________
Zdjęcia robione przeze mnie i są moją własnością, nie wyrażam zgody na kopiowanie. 

4 komentarze:

  1. To widzę, że część wakacji w miarę aktywnie spędzona. To bardzo dobrze, bo teraz wracasz do szkoły z niesamowitą energią ;) (przynajmniej teoretycznie). Piękne zdjęcia. Jak ja bym chciała pośmigać rowerem po górach ... W Krakowie ostatni raz byłam sześć lat temu. Cudne miasto, w którym najbardziej podobał mi się Wawel (jak przystało na historyka ;)) oraz Sukiennice. I miło cię zobaczyć w końcu - bardzo ładna jesteś, w dodatku masz świetne trampki - też takie chcę!!! Big B musi mieć ogromne dłonie, skoro twoje wyglądają tu na małe :D Jak patrzę na te fotki to sama mam ochotę wsiąść do pociągu i jechać w góry :D Powodzenia w szkole!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że coś w tym jest. Jakoś takie inne podejście miałam niż rok temu. Chociaż w tamtym roku szłam do nowej szkoły, więc to może też to. Jednakże naprawdę. Ciągle żyję wspomnieniami...
      A trampki dziękuję, też je lubiłam jednakże skończyły już swój żywot... :) Teraz mam podobne, tylko czarne.
      A co do dłoni Amitabha - to fakt ma ogromniaste dłonie! ;)
      A co do zdjęcia, długo zastanawiałam się nad tym, czy je wstawić, ale wreszcie zdecydowałam, że tak. Dziękuję Ci za komplement. Rzadko kto mi mówi, że jestem ładna, oczywiście nie wliczając mojej rodzinki i przyjaciół. ;)

      Usuń
    2. A proszę cię bardzo :-) Jak to mówi moja przyjaciółka "Kochana za prawdę się nie dziękuje". Jeszcze tak propo trampek ~ mam na ich punkcie totalnego hopla, przez co zwracam zawsze na nie uwagę u kogoś. Dla mnie inne buty mogą nie istnieć. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    3. Coś w tym jest. A trampki też kocham! Jakbym mogła miałabym ich setki! ;) W różnych kolorach! xD

      Usuń