2012/11/17

"Minaret " Leila Aboulela


Tytuł: Minaret
Autor: Leila Aboulela
Wydawca: Wydawnictwo Remi
Ilość stron: 336
Opis: 
 W swoim muzułmańskim hidżabie, ze spuszczonym wzrokiem, Najwa jest niewidzialna dla większości, szczególnie dla bogaczy, których domy sprząta.Dwadzieścia lat wcześniej. Najwa, studiująca na uniwersytecie w Chartum, nie przypuszcza nawet, że pewnego dnia będzie zmuszona pracować jako służąca. Marzeniem młodej, wychowanej w wyższych sferach Sudanki było zamążpójście i założenie rodziny. Koniec beztroskich chwil Najwy przyszedł wraz z zamachem stanu, który zmusił ją i jej rodzinę na polityczne zesłanie do Londynu.Nie spełniły się jej marzenia o miłości, ale przebudzenie w nowej religii, islamie, przyniosło jej inny rodzaj ukojenia. W tym momencie, w jej życiu pojawia się Tamer, pełen życia, samotny brat jej pracodawczyni. Obydwoje znajdują wspólną więź w religii, i powoli, niezauważalnie, zakochują się w sobie…

Ta książka ma dla mnie charakter sentymentalny. To od niej wszystko się zaczęło... To dzięki tejże książce pokochałam czytać. Parę lat temu, gdyby ktoś mi powiedział, że w przyszłości będę kochać czytać książki i będzie to dla mnie coś ważnego, że te, wtedy nic dla mnie nie warte, stosiki papieru będę kochać całym sercem i zmienię podejście do nich, na pewno bym go wyśmiała. Ba, padłabym na ziemię nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Po prostu bym w to nie uwierzyła. Nigdy. 

Wszystko zaczęło się od oczu, pewnego majowego popołudnia, kiedy to o dziwo weszłam do księgarni Matras. Naprawdę nie pamiętam co mnie tam zaciągnęło ani w jakiej sprawie tam w ogóle się pojawiłam. Jednakże to co najważniejsze, nie zapomnę do końca życia. 

Wtedy po raz pierwszy nasze spojrzenia się spotkały. Z ciekawości podeszłam bliżej. Wzięłam książkę do ręki i dokładniej przyjrzałam się okładce. Nie wiem jak i czemu, ale czułam, że coś ciągnie mnie do tych oczu... tej książki. Odwróciłam ją więc do tyłu i przeczytałam opis. Nie powiem, nawet mnie zainteresował, jednakże kiedy dla upewnienia się co to za książkę mam w ręku, otworzyłam ją i przeczytałam pierwsze zdanie, które po prostu umocniło mnie w moim twierdzeniu, iż to książka dla mnie.
„Moja pozycja w świecie spadła. Znalazłam się w miejscu, gdzie sufit wisi nisko i jest tak ciasno, że trudno się poruszać.” 
  Już wtedy wiedziałam. Wiedziałam, że muszę ją mieć i nie ma innego wyjścia! Powiedziałabym, że zakochałam się w niej od pierwszego spojrzenia. Dosłownie. 

W tamtym czasie dużo chodziłam z koleżanką po księgarniach i za każdym razem kiedy byłam w jakiejś, podchodziłam do Minaretu i oglądałam go dokładnie, pomimo, że znałam już wszystko na pamięć. Aż pewnego dnia nadarzyła się okazja. Dostałam od taty pieniądze. Nie widziałam żadnego innego powodu dla którego miałabym je widać na coś innego, niż na tę książkę. Bez żadnych zastanowień poleciałam po nią do księgarni i już była moja, a moja przygoda z książkami wystartowała...

Do dziś pamiętam te uczucia towarzyszące mi podczas czytania Minaretu. Siedziałam do późnych wieczorów, by tylko dowiedzieć się co wydarzy się za chwilę. Wciągnęła mnie niesamowicie. Chłonęłam ją ogromnymi łykami, aż udało mi się ją przeczytać całą. Nie trwało to chyba dłużej niż 3 dni. Byłam kompletnie zaskoczona. Po pierwsze udało mi się bez zmuszania przeczytać jakąś książkę, a po drugie nie myliłam się co do niej. Nie zawiodła mnie absolutnie, wręcz na odwrót, okazała się jeszcze lepsza niż myślałam. Cieszyłam się niezmiernie. Do dziś to pamiętam. Kto by pomyślał, że z takiej zatwardziałej przeciwniczki czytania i wszystkiego co związane było z książkami, narodzi się osoba, która kocha czytać, a każdą swoją książkę kocha całym sercem oraz, że będą czymś ważnym w jej życiu. 
Nie pomyślałabym o tym nigdy. Zaś mój tata dobrze wiedział, że tak będzie. Jak zwykle.

___________________________________________________

Minaret to książka przede wszystkim o religii i przemianie. Dopiero potem jest miłość, która w obydwu częściach jest inna. W pierwszej, miłość pomiędzy bohaterami jest zakazana. Dopiero potem nabiera innego wymiaru. Ale jest to w odległej przyszłości. Wcześniej, nie ogrywa ona dużej roli. Fakt, może nieco wpływa na zachowanie bohaterki, ale to nie ona jest powodem wszelkich zmian. W drugiej miłość też nie jest najważniejsza. Wpleciona została bardzo subtelnie, że czytelnikowi wcale ona nie przeszkadza. Ba, może jej nawet nie zauważyć, gdyż nie jest to typ miłości, którą my znamy i z jaką mamy do czynienia, czyli zachodnią mogłabym rzec. Ta miłość to zupełnie coś innego. To uczucie zrodzone pomiędzy dwoma osobami i podobnych poglądach, dla których priorytetami są zupełnie inne rzeczy, niż dla nas. Nawet miłość, która pomiędzy nimi się rodzi, jest na drugim miejscu. Najważniejsze zaś i pierwsze miejsce zajmuje religia. To ona zajmuje czołowe miejsce w ich życiu.

Książka podzielona jest, jak już wspomniałam, na dwie części. Pierwsza opowiada o  Najwie za młodości, kiedy jest ona beztroską dziewczyną, dla której ważne jest tylko, by wyjść za mąż i mieć dzieci. Jest ona nowoczesna, ubiera się po europejsku, słucha zachodniej muzyki, chodzi do Amerykańskiego klubu, w którym tańczy do najbardziej znanych przebojów lat 80. Myśli o wszystkim innym, ale nie o religii. Nie modli się, nie zakrywa włosów chustą, pości tylko w Ramadanie i kiedy tylko może wymiguję się od tego tupu bzdet. Tak, religia to dla niej coś nie ważnego, błahostka, dla ludzi biednych. Ona jest bogata, jej ojciec to wpływowy polityk. Do tego skorumpowany. Najwa żyje sobie beztrosko, ma najlepszą przyjaciółką, z którą zna się od dziecka, nie myśli o tym, że jej życie może wyglądać inaczej, niżby to sobie wyobrażała. Zakochuję się, ale w chłopaku, którego na pewno nie zaakceptują jej rodzice. Anwar to rewolucjonista. Buntuję się przeciwko rządowi, a jej ojca wyznacza na tego, który powinien ponieść karę za wszystko co złe. Pomiędzy nimi jest granica, ale Najwa pomimo tego, myśli, że może jednak wszystko dobrze się skończy. Dopóki w jej kraju nie wybucha zamach stanu, który zmusza ją i jej rodzinę do ucieczki z kraju. 

W drugiej części, poznajemy zupełnie odmienioną główną bohaterkę. To przykładowa muzułmanka, jest pobożna, modli się pięć razy dziennie, chodzi do meczetu, nosi hidżab. W islamie odnajduję spełnienie, czuje się wolna. Do poprzedniej, wcześniejszej Najwy, jest ona dużym przeciwieństwem. Zmieniła się. To życie ją zmieniło. W jej życiu są inne priorytety, żyję tylko dzięki swojej wierze. To ona ją umacnia, daję siłę do dalszego funkcjonowania.
Nasza bohaterka jest kompletnie wyzuta z wszelkich emocji i żyję, bo żyję. Jakby obecna była wśród żywych tylko ciałem, a nie duszą. Jej życie toczy się tylko i wyłącznie wokół pracy i religii. Najwięcej czasu spędza w domu swych pracodawców i w meczecie, gdzie wraz z innymi siostrami uczy się czytania Koranu. Jest oddana swoim zasadom i boi się je złamać. Tak mogłaby żyć do końca, dopóki na jej drodze nie pojawia się Tamer, młodszy brat pracodawczyni Najwy. Dzięki niemu odżywa. Chłopak jest pełen życia, uczy się, ma przyszłość. Przypomina jej ją za młodu. Kiedy jeszcze miała marzenia i całe życie przed sobą. Pomiędzy nimi rodzi się uczucie, które wszystko komplikuję. 

Zachowanie bohaterki nie każdemu może się spodobać. Znam wielu ludzi, których postać Najwy irytowała. Nie mogli zrozumieć, czemu postępowała właśnie tak, a nie inaczej. Cóż, mieli prawo się denerwować, bo Najwa nie była Europejką. Podczas czytania trzeba pamiętać o jednej, ważnej i zasadniczej rzeczy - Najwa pochodziła z innego świata, wyznawała inną religię i zasady. Mówię tu oczywiście o tej drugiej, wierzącej Najwie. Ale jeśli ktoś nie zrozumiał jej zachowania, które tak wielce się odmieniło, miał ku temu okazję, by ją zrozumieć. Naprawdę pięknie jest tu opisana jej przemiana. Co nią kierowało, co, albo kto dał jej do myślenia, dlaczego tak, a nie inaczej myślała. Ta książka, dla nas, ludzi, którzy są z zupełnie innego świata, niż bohaterka, miała służyć temu, byśmy mogli zobaczyć i poznać świat Najwy z bliska. Poznać go tak jak poznała go ona. Mogliśmy wczuć się w jej sytuację i zobaczyć, jak się zmieniała. 
Dlatego właśnie bardzo lubię i szanuję tę książkę. Gdyż z niej dowiedziałam się o wiele więcej o islamie jako religii, niż z wszystkich innych pozycji na ten temat. Gdyż mogłam poznać tą religię tak samo jak Najwa. Zanurzyć się w niej, dać się jej ponieść, by ona pokazała mi drogę. Naprawdę to wielki plus tej książki.
Najwa nie jest pobożna, bo ktoś ją do tego zmusza. Ona sama do tego dociera, dzięki czemu jej wiara jest jeszcze bardziej większa i szczersza. Prawdziwsza. Oddała się Bogu, bez przymusu, samowolnie.
Co skłoniło i skierowało ją na ten, a nie inny kierunek, zdradzić nie mogę, bo zepsułabym całą 'zabawę' dowiadywania się tego, podczas czytania. 

 Język Leili Abouleli jest bardzo prosty i łatwy w odbiorze. Pisze powściągliwie, co jeszcze bardziej porusza czytelnika. Do tego czyta się ją bardzo szybko, gdyż autorka naprawdę nie bawi się w podawanie jakiś niepotrzebnych informacji oraz w zbędne opisy. Od razu została moją ulubioną autorką. I szczerze polecam wszystkie inne książki jej autorstwa, gdyż każda z nich jest bardzo dobra. 

Minaret to powieść, która pokazuję jak człowiek może się zmienić. Jak pewne wydarzenia potrafią nas odmienić. Ukazuję miłość dwóch rodzajów, która wbrew naszemu twierdzeniu, nie jest najważniejsza. Udowadnia, że wolność dla każdego znaczy coś innego i że islam, to zupełnie inna religia, niż tą którą znamy dzięki terrorystom. Ta książka umie poruszyć.

Dla mnie zaś, na wieki, wieków będzie ona książką, do której powracać będę z przyjemnością. Dla mnie jest idealna i najlepsza jaką dotąd przeczytałam.

Dlatego szczerze i z całego serca polecam Wam Minaret. Jednakże wiem i rozumiem, że nie każdemu może się ona spodobać, gdyż mogą to nie być jego klimaty. Ale zawsze warto dawać szansę, bo może się okazać, że jednak to polubimy. Dajcie szansę Najwie, niech pokażę Wam islam od innej, intymnej strony...

6/6!

4 komentarze:

  1. Mam tę książkę! Niestety jeszcze nie przeczytałam. U mnie jest tak, że książki pożyczone, czy to z biblioteki, czy od znajmomych, mają pierwszeństwo przed tymi posiadanymi. Do "Minaretu" przymierzam się od baaardzo dawna. Ta książka zbiera mnóstwo przychylnych opini, więc w końcu powinnam dać jej szansę. Co do okładki to się z tobą zgodzę. To spojrzenie hipnotyzuje ;) O samym islamie bardzo lubię czytać, a każde nowe spojrzenie na tę religię jest cennym doświadczeniem.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo! Zawsze szybciej zabiorę się do książki z biblioteki albo od kogoś pożyczonej, niż swojej zakupionej, leżącej na półce i czekającej na swoją kolej. Czasami swoją książkę potrafię przeczytać dopiero po pół roku od zakupienia.
      I ciekawa jestem Twojej opinii na temat "Minaretu". Mam nadzieję, że napiszesz coś o tej książce na swoim blogu? ;)

      Usuń
  2. nie czytałam, ale z tego co kojarzę jest na mojej liście do przeczytania :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Napiszę jak w końcu się za nią zabiorę :) I mam nadzieję, że moje wrażenia też bedą tak pozytywne jak twoje. U mnie rekord odkładania swojej książki to "Tygrysie Wzgórza", które kupiłam miesiąc po premierze w 2011 roku, a do tej pory nie przeczytałam. Książka krąży po znajomych i na razie nic nie wskazuje bym się za nią wzięła ;) Stosik biblioteczny mi na to nie pozwala, a nie mam serca by zrezygnować z odwiedzin w bibliotece :D I koło się zamyka.

    OdpowiedzUsuń