2012/11/25

"Mordercze grono" Heather Graham


Tytuł: Mordercze grono
Autor: Heather Graham
Wydawca: G+J Książki
Ilość stron: 344
Kategoria: thriller/sensacja/kryminał
Opis:
Przed laty zostali kochankami… a potem brutalne morderstwo wstrząsnęło ich beztroskim światem. Sean Black, uznany antropolog policyjny, a także autor bestsellerowych powieści kryminalnych, wraca po piętnastu latach do Miami. Pragnie zmierzyć się z prześladującymi go demonami z przeszłości, kiedy to został oskarżony o zbrodnię, a później uniewinniony. Powraca wspomnienie tragicznego dnia sprzed lat. Lori Corcoran dobrze pamięta ten feralny dzień – podobnie jak wcześniejszą noc pełną szaleńczej namiętności, która odmieniła jej życie. Ona także wraca do rodzinnego miasta – do wspomnień, tajemnic… i jedynego mężczyzny, jakiego kiedykolwiek pragnęła. Zanim uczucie Seana i Lori będzie mogło zapłonąć nowym blaskiem, będą musieli stawić czoło przeszłości. Dochodzi bowiem do kolejnego morderstwa: ginie ich szkolna koleżanka, a jej zabójstwo ma związek z dramatycznymi wydarzeniami, które zakończyły ich beztroską młodość. Zabójca przysięga zniszczyć wszystko, włącznie z odradzającą się, namiętną miłością tych dwojga… 
 Wybaczcie, że piszę znów o tym gatunku, ale tak się jakoś złożyło, że akurat ta książka przypadła mi do gustu, więc postanowiłam ją przeczytać. Kiedy dostałam ją w poniedziałek, od razu zabrałam się do czytania. 

No i muszę powiedzieć, że powieść ta absolutnie mnie nie zawiodła. Ba! Byłam wręcz zdziwiona, że wywołała we mnie tyle emocji... Już dawno nie przeżywałam tak żadnej książki. Naprawdę, niekiedy myślałam, że zaraz zwariuję. Nie raz w oczach pojawiły się łzy i w żyłach płynęła adrenalina. A wiedzcie, że bardzo to lubię. Kiedy już tak przeżywam, musi to znaczyć tylko jedno - książka, którą czytam jest bardzo dobra. 

Tak też i było w przypadku Morderczego grona. Już sam tytuł nasuwa nam pytanie, kto jest tym tytułowym gronem. Odpowiedź na to, uzyskujemy już w pierwszych rozdziałach, kiedy poznajemy wszystkich naszych bohaterów. A piszę naszych, gdyż jest ich naprawdę wielu. Czasami się już gubiłam szczerze powiedziawszy. Ale im głębiej, tym bardziej ogarniałam bohaterów. Było to z początku nieco trudne, bo bohaterzy spadali nam jak z nieba i bynajmniej ja, nie mogłam potem pojąć kto jest kim. Na sam koniec nie miałam już żadnego problemu z określeniem, kto jest kim dla naszej głównej bohaterki. 

Ogólnie cała zabawa, która sprawia, że książka jest świetna, polega na tym naszym morderczym gronie (czemu mordercze? Tego dowiadujemy się w późniejszym czasie.). Otóż, kiedy zostaję zamordowana ich przyjaciółka z młodości, każdy z nich staję się dla każdego podejrzany. Z początku nie zdają sobie z tego sprawy. Żyją, opłakują swoją znajomą, próbują zapomnieć, ale... morderca nie daję im na to szansy. Co najlepsze jest on z tego grona. I tu właśnie zaczyna się zabawa, moi drodzy. Muszę Wam powiedzieć, że ja bawiłam się świetnie. Wczułam się w rolę naszych bohaterów i zaczęłam myśleć, kto jest zabójcą. Każdy wydawał mi się podejrzany. No, prawie każdy. Wykluczałam kobiety, bo one na pewno nie były mordercą. Tak więc, wypisałam sobie wszystkich panów i próbowałam odgadnąć kto jest, tym, który sprawiał, że kiedy się pojawiał w książce, miałam ochotę coś rozwalić. Autorka świetnie naprowadzała mnie na wszystkich męskich bohaterów. Za morderce brałam chyba każdego. Raz posądzałam tego, który akurat wydał mi się najbardziej podobny do opisanego człowieka, zaś potem nagle zmieniałam swe zdanie, bo wydał mi się podobny do innego bohatera. Bawiłam się w to wszystko, po to, by na koniec okazało się, że mordercą jest ktoś, kogo w ogóle nie brałam pod uwagę. Do tego każda z ofiar go znała! Co jeszcze bardziej mnie irytowało. Oczywiście w pozytywnym, tego słowa znaczeniu. Naprawdę, takie książki uwielbiam. Dlatego Mordercze grono pochłonęłam z czystą przyjemnością. Nie zawiodłam się w żadnym calu. 

Przed przeczytaniem tej książki, naczytałam się wiele innych recenzji innych Czytelników. Pisali często, że autorka za bardzo skupiła się na wątku miłosnym. Cóż, mnie szczerze powiedziawszy to nie przeszkadzało. Muszę stwierdzić, że dodawało to powieści pewnej pikanterii oraz możliwości na chwilę wytchnienia, zapomnienia, tak samo jak nasi bohaterzy, o psychicznym mordercy, który grasował w okolicy. Gdyby książka ta była typowym kryminałem, w ogóle My, Czytelnicy moglibyśmy nie zrozumieć pewnych rzeczy, nie zrozumieć działań mordercy. A tak mogliśmy się zbliżyć do tego wszystkiego za pomocą bohaterów.
Jedno co mnie na początku nieco irytowało, to to, że wszyscy na okrągło rozmawiali tylko i wyłącznie o morderstwie swojej koleżanki. Po pewnym czasie stawało się to już nudne. Naprawdę, żeby co każdy rozdział pisać ciągle i to samo, to już lekka przesada. Jednakże potem się uspokoiło. Bohaterzy bardziej skupili się na mordercy i czasami tylko wspominali o zamordowanej koleżance. To chyba jedyny mały minus tej książki, jeśli dobrze pamiętam.

Było to też moje pierwsze spotkanie z panią Heather Graham i muszę przyznać, że kobieta ta ma niemały talent. Pomimo, iż jej styl przypominał mi inne autorki, bez żadnych zastrzeżeń oceniam jej książkę(oprócz tego małego minusika). Pisze bardzo ciekawie, tworzy bohaterów, którzy są dynamiczni i barwni. Czuć, że to normalni ludzie, jak my. Do tego akcja działa się w ciepłym Miami, z którym dotychczas, chyba, nie spotykałam się w książkach, które czytałam, więc było miło poczytać trochę o innym mieście, niż Nowy Jork. Oczywiście, nie żebym przestała lubić NJ. :)
Wracając jednak do pani Heather Graham. Z wielką chęcią i przyjemnością przeczytam jeszcze nie jedną jej książkę. Jest autorką zasługującą na uwagę. 

Podsumowując, Mordercze grono to naprawdę dobry kryminał z dużą nuta wplecionego romansu. Wciąga, sprawia, że człowiek chce czytać i czytać, by tylko dowiedzieć się, kto jest mordercą oraz niekiedy mrozi krew w żyłach i zapiera dech. Książka na pewno warta przeczytania.


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu:
5/6
_______________________________________

Wybaczcie też, że ostatnio bardziej skupiłam się na recenzjach książek. Bardzo mi się to spodobało i akurat miałam dużą chęć podzielenia się z Wami moimi opiniami książek, które przeczytałam. Następna notka będzie już o czymś innym. Na razie muszę się skupić na czytaniu lektury szkolnej, więc w tym tygodniu pojawi się notka związana z tym co kocham najbardziej - czyli Indie i Bollywood. Nie wiem jeszcze o czym będzie, ale coś wymyślę. Mam jednak nadzieję, że recenzja Wam się spodobała i jakoś zachęciłam Was do tej książki. Oczywiście, wiem, że nie piszę znakomicie, ale staram się pisać to co czuję, więc dlatego czasami może wyjść, nie tak, jak powinno być. 


3 komentarze:

  1. Zapewne się domyślasz co napiszę ... Nie moje klimaty, jak na razie. Kryminałami zaczytywałam się w szkole średniej i jak poszłam na studia przeszło mi. Teraz od czasu do czasu sięgnę po jakiś thriller lub kryminał Doyle'a lub Agathy Christie, ale na tym kończę. Może kiedyś znów wrócę do namiętnego czytania tego gatunku, jednak na razie nic na to nie wskazuje. Niemniej tytuł sobie zanotuję - w razie "w".

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka wydaje się rzeczywiście świetna. ;) Piszesz, że inni czytelnicy zwracali uwagę na zbyt wyeksponowany wątek miłosny. Podobnie z filmami Bollywood - "nieobeznani" ludzie też gadają, że za dużo romansowania, a ja zawsze uwielbiam wątki miłosne w filmach i nieważne w jakim gatunku. :D

    Robisz w swoich recenzjach trochę błędów interpunkcyjnych, stylistycznych (ha, nawet nie jestem pewna czy tak nazwać te błędy, ale bywają niepoprawnie użyte słowa czy szyk zdania). Teraz, gdy się tego uczę, to zwracam uwagę na najdrobniejsze usterki, cokolwiek czytam... Jak robię korekty w swoich notkach to wszędzie widzę błędy i ze swoim perfekcjonizmem to nic bym nie mogła zamieścić, więc czasami sobie odpuszczam.

    No tak, dałam się przekonać i przemieniłam onet na platformę wordpress... Pewnie też dostałaś te powiadomienia na pocztę o zmianach. Trafiłam z deszczu pod rynnę niestety. :/ Ale nie widzę możliwości przeniesienia tego bloga na bloggera... Blogspot jest najlepszy, ale cóż zrobić, gdy chcę kontynuować konkretnie bollywood-rocks... Wszystkie Twoje komentarze dotarły całe i zdrowe. :D Chyba sama napiszę sobie komentarz, żeby sprawdzić w czym problem. :P

    Co do filmów Emraana, to te najwcześniejsze bywają najsłabsze (tak do roku 2006-2007 bez 'Awarapan'), chociaż ja tam potrafię znaleźć przyjemność w ich oglądaniu. No i ostatnio naliczyłam chyba z 5 filmów, gdzie się nie całował! "Jannat" to Emraanowa klasyka, warto obejrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Studiuję polonistykę... Cała polska gramatyka, ortografia od podszewki. Wiem jak to jest z wypracowaniami maturalnymi i da się to wyćwiczyć. :) Więc życzę powodzenia w szlifowaniu dobrego, bezbłędnego stylu na maturę (i nie tylko na maturę, na bloga też :D).

    Jak pisałam o tych wątkach miłosnych to zapomniałam dodać, że akcja "Dextera" dzieje się w Miami, więc też coś dla mnie znajomego. :D Ciekawe czy rzeczywiste Miami jest tak pełne morderstw. :P

    Aaaa, bo widzisz, ja cały czas korzystam z konta pocztowego na onecie. Może jak odkurzysz konto na onecie to przeczytasz te powiadomienia, jakby co mogę Ci jakiś link podrzucić a propos tych zmian. :D

    OdpowiedzUsuń